Sama sesja fotograficzna realizowana przez Jana Kriwola i biuro projektowe Lange&Lange trwała dwa dni. Odbyła się 8 i 9 lutego tego roku. Wymagała jednak kilku tygodni przygotowań.
- Trzeba było czekać na odpowiednią pogodę, zbadać topografię terenu. Żeby dotrzeć na miejsce, które widać na zdjęciach przez dwa dni wychodziliśmy ze schroniska kiedy było jeszcze ciemno. Chodziło o to, żeby uchwycić świt. Potem wracaliśmy tam przed zachodem słońca i schodziliśmy po ciemku - opowiada Jan Kriwol.
Fotograf zdradza jeszcze, że najpierw pojawił się pomysł na sesję, a dopiero potem pomysł na miejsce, w którym zostanie zrealizowana.
- Wybór miejsca przyszedł naturalnie. Właściwie było to trochę połączone z decyzją dotyczącą tematu zdjęć - wyjaśnia Jan Kriwol.