Niedziela, parę minut po godzinie 19.00, Lubań na Dolnym Śląsku. W komendzie straży pożarnej dzwoni telefon. Kobieta informuje, że z mieszkania sąsiada w kamienicy wydobywa się dym.
- Na miejsce pojechały trzy zastępy straży pożarnej. Nie było kontaktu z osobą, która mogła być w środku. Na pukanie nikt nie odpowiadał. Dowódca akcji musiał sprawdzić to mieszkanie. Zdecydował o wyważeniu drzwi - tłumaczy Mariusz Kadłubowski ze straży pożarnej w Lubaniu.
Dlaczego budzą mnie strażacy?
Kiedy strażacy weszli już do mieszkania, znaleźli właściciela lokalu... śpiacego ze stoperami na uszach. Mężczyzna był bardzo zaskoczony wizytą służb. Tym bardziej, że na miejsce przyjechały tez policja i pogotowie ratunkowe.
Okazało się, że dym wydobywał się z nieszczelnego przewodu kominowego, a życiu mężczyzny nic nie zagrażało.