Dwóch opozycyjnych radnych nie zagłosowało za odwołaniem Andrzeja Jarocha. To sprawiło, że członek Prawa i Sprawiedliwości nadal będzie pełnił swoją funkcję. Zanim jednak doszło do głosowania, mieliśmy do czynienia z politycznym cyrkiem.
Platforma Obywatelska była pewna swego – że radnych opozycyjnych jest więcej, niż koalicji rządzącej, więc odwołanie Jarocha na pewno się powiedzie. Taki przekaz serwował m.in. szef sejmikowej PO, Marek Łapiński.
Jednak od dłuższego czasu było wiadomo, że zebranie odpowiedniej liczby głosów wcale nie musi był takie proste. Otóż Nowoczesna potrzebuje pomocy PiS-u, aby w piątek odwołać z funkcji przewodniczącego rady miejskiej, Jarosława Charłampowicza z PO. Deal więc wydawał się czytelny dla każdego: Nowoczesna pomoże PiS uratować atakowanego przez PO Jarocha, a PiS pomoże Nowoczesnej załatwić Charłampowicza z PO. Proste? Proste.
Dodajmy do tego rozterki, które targają radnymi Bezpartyjnych Samorządowców – ci bowiem coraz częściej zastanawiają się, czy nie dogadać się jednak z obozem władzy i w efekcie wrócić do niego.
Jak widać, nic nie było więc takie pewne przed głosowaniem. Dlatego też – jak słyszymy od radnych - zrodził się pomysł, aby formalnie tajne głosowanie nie było tajne w rzeczywistości. Postanowiono rozdać radnym flamastry – jeden kolor dla PO, drugi dla Bezpartyjnych, a trzeci dla Nowoczesnej. Po to, aby było wiadomo jak dany klub głosował. Ostatecznie pomysł nie został zrealizowany. Z mównicy skrytykował to Stanisław Huskowski. Mówił, że to zaprzeczenie zasad demokracji, a do tego działanie niezgodne z prawem. Huskowski uważa, że nie można walczyć z antydemokratyczną władzą samemu lekceważąc pewne zasady.
- Platforma chciała wprowadzić demokrację brudnymi rękoma – mówił Huskowski.
Huskowski to były członek PO, skonfliktowany z Grzegorzem Schetyną i częścią obecnych radnych Platformy. Teraz zasiada w klubie Nowoczesna Plus, do sejmiku trafił jako kandydat Rafała Dutkiewicza. Nie ukrywa swojej – delikatnie rzecz ujmując – niechęci do PiS-u.
Radni PO i Bezpartyjnych mówią nam jednak, że to właśnie Huskowski głosował przeciw odwołaniu Jarocha i określają go mianem zdrajcy. Sugerują, że dowodem na „zdradę” będzie czwartkowe jawne głosowanie nad odwołaniem Dariusza Stasiaka (Bezpartyjni) z jednej z rad nadzorczych.
- Jeśli Huskowski zagłosuje, razem z PiS, za odwołaniem Stasiaka, to oznacza, że ich wspierał w głosowaniu nad odwołaniem Jarocha – słyszymy.
Rzecz w tym, że Huskowski już dawno zapowiedział, że będzie chciał odwołania Stasiaka, ponieważ uważa, że dla takich ludzi nie powinno być miejsca w samorządzie. Głosowanie więc nie będzie żadnym dowodem. Poza tym z naszych informacji (z bardzo pewnych źródeł) wynika, że Huskowski głosował w środę... za odwołaniem Jarocha.
Kto zatem uratował przewodniczącego? Ryszard Lech i jeden z radnych Nowoczesnej.
Platforma już zapowiedziała, że za tydzień znowu spróbuje odwołać Jarocha i zapewnia, że tym razem skutecznie. Zanim to się stanie, najpewniej stracą przewodniczącego w radzie miejskiej Wrocławia, bo los Charłampowicza wydaje się przesądzony.
Polecany artykuł: