Wrocław. Wyroki w aferze PCK
Afera z Polskim Czerwonym Krzyżem zbulwersowała całą Polskę. Nic dziwnego. Otóż okazało się - co potwierdza środowy (17 maja) wyrok - że dolnośląscy politycy Prawa i Sprawiedliwości stworzyli w podległym sobie PCK machinę do wyciągania lewych pieniędzy. Polegała na tym, że sortowali ubrania, które ludzie wrzucali do kontenerów należących do PCK. Odzież, która tam trafiała miała być przeznaczona dla biednych Polaków. Rzecz w tym, że ubogim przekazywano ubrania gorszej jakości. Po dokładnej selekcji darów, markowa odzież była bowiem sprzedawana do lumpeksów...
Szkody? Nawet ponad 3 miliony złotych. Aferę PCK, w Gazecie Wrocławskiej, ujawnił red. Marcin Rybak w 2017 roku.
W całym procederze miało brać udział wiele osób. Kilka z nich to bardzo ważni ówcześnie politycy PiS, jak radny wojewódzki PiS Jerzy G., radny miejski PiS Jerzy Sz. i - przede wszystkim - poseł tej partii i szef wrocławskich struktur Piotr B.
To właśnie Jerzy G. i Piotr B. usłyszeli najsurowsze wyroki. Ten pierwszy za kratkami ma spędzić 3,5 roku, a drugi dwa lata i 7 miesięcy. - Jestem niewinny. Wyrok jest dla mnie szokujący i krzywdzący. Będę składał apelację i wierzę, że zostanę uniewinniony - mówi nam Piotr B.
Wyrok jest nieprawomocny.