- W Dusznikach-Zdroju doszło do incydentu między burmistrzynią a radnym, którego okoliczności bada policja.
- Nagranie monitoringu ukazuje szarpaninę i uderzenie mężczyzny prosto w twarz, a poszkodowany zapowiada kroki prawne.
- Co było prawdziwą przyczyną awantury i co znajdowało się na tajemniczej kartce?
- Sprawdź, jakie wyjaśnienia przedstawiają obie strony konfliktu.
Duszniki-Zdrój. Burmistrzyni uderzyła w twarz radnego w restauracji
Policja w Dusznikach-Zdroju wyjaśni okoliczności szarpaniny między burmistrzynią Urszulą Karpowicz a radnym miejskim Jarosławem Kwolkiem, podczas której kobieta uderzyła mężczyznę w twarz. Obydwoje spotkali się w jednej z restauracji na terenie miasta, a do awantury doszło, gdy burmistrzyni schowała do torebki kartkę, którą chwilę wcześniej wręczył jej radny; mężczyzna zażądał jej oddania, ale bezskutecznie.
Całe zdarzenie zarejestrowała kamera monitoringu w lokalu (na dole artykułu). Na nagraniu widzimy nie tylko szarpaninę między obydwojgiem, do której włączają się po chwili kolejne osoby, ale również moment, gdy Karpowicz uderza mężczyznę prosto w twarz.
- Obdukcja Policja Kancelaria Adwokacka Media ogólnokrajowe...maszyna ruszyła a prawda się obroni ... wyprowadzenie ciosu przez Urszulę Karpowicz prosto w szczękę. Około 10 świadków z Dusznik. Spotykamy się w Sądzie Pani Urszulo. Koniec manipulacji! - napisał Kwolek na swoim profilu facebookowym, udostępniając nagranie.
Jak informuje "Gazeta Wrocławska", burmistrzyni Dusznik-Zdroju zaprosiła na indywidualne spotkania swoich kontrkandydatów w niedawnych wyborach samorządowych, w tym Kwolka. Mężczyzna poprosił o spotkanie w cztery oczy, a na kartce, którą wręczył Karpowicz w restauracji, miały się znajdować jego propozycje dotyczące budżetu i innych spraw gminy.
Co innego twierdzi kobieta, która przekonuje, że to ona jest osobą poszkodowaną, a na kartce było tylko jedno zdanie.
- Na spotkaniu w lokalu, radny Jarosław Kwolek nie chciał rozmawiać o inwestycjach, o rozwoju Dusznik. Przyszedł by załatwić swoje interesy. Wyciągnął kartkę, którą mi przekazał. Odczytałam głośno treść - "Sekretarz gminy zostaje w urzędzie" - i schowałam ją do torebki. Wówczas radny zaatakował mnie, zaczął szarpać torebkę, w której była schowana kartka. Bardzo mu zależało na zabraniu tej kartki ponieważ sekretarzem gminy jest jego żona. W mojej obronie stanął mój syn, który również był w lokalu - czytamy w oświadczeniu nowej burmistrzyni Dusznik-Zdroju.
 
               
		                 
                   
            
         
            
         
            
         
            
         
            
        