Paweł Wróblewski zaraził się najpewniej w stacji sanepidu we Wrocławiu, podobnie jak wielu innych pracowników. Kiedy okazało się, że jest nosicielem, odizolował się w domu. Ale nie przerwał pracy, tylko nadal kierował pracami sanepidu. Jak się czuł Wróblewski? - Przede wszystkim kasłałem. Nie miałem gorączki. Nie czułem się jakoś wyjątkowo źle. Podobnie, jak przy przeziębieniu. Różnica polegała na tym, że przeziębienie trzyma dzień, dwa, a koronawirus tydzień – mówi nam lekarz.
ZOBACZ: Szef sanepidu we Wrocławiu ma koronawirusa! Nie opuścił stanowiska i dalej walczy z zarazą!
Wróblewski mówi, że nie stracił węchu, smaku, nie miał wielu innych objawów, które występują u chorych. - Jak widać ludzie różnie przechodzą przez zarażenie – mówi Wróblewski. Zarażona była również małżonka lekarza, ale i ona czuje się już dobrze. Wróblewski w przyszłym tygodniu planuje oddać krew. Naukowcy są zdania, że osocze ozdrowieńców pomaga w leczeniu chorych na covid-19. W sanepidzie wciąż choruje ponad 20 osób.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj