Do zdarzenia doszło 27 kwietnia 2019 roku. Na ulicy Bardzkiej jadący na rowerze obywatel Ukrainy Yurii H. wjechał na jezdnię na czerwonym świetle i zderzył się z taksówką, którą kierował Artur Ch. Mężczyźni wymienili kilka zdań, po czym rowerzysta odjechał w kierunku parku Skowroniego. Taksówkarz ruszył za rowerzystą w pościg. Gonił go po chodnikach i parkowych alejkach, a następnie uderzył samochodem w rower. Gdy Yurii H. się przewrócił, taksówkarz przejechał po nim przednimi kołami. Poszkodowany w ciężki stanie trafił do szpitala.
Prokuratura oskarżyła Artur Ch. o usiłowanie zabójstwa i domagała się 10 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie sąd prawomocnie skazał taksówkarza na 3 lata pozbawienia wolności za ciężkie uszkodzenie ciała i spowodowanie „choroby realnie zagrażającej życiu".
Artur Ch. po 20 miesiącach odsiadki wyszedł z zakładu karnego na przedterminowe zwolnienie. Sprawa się jednak nie zakończyła. Jak przypomina Gazeta Wyborcza Wrocław, w międzyczasie prokurator generalny złożył kasację w Sądzie Najwyższym, a ten uchylił wyrok i zwrócił sprawę do drugiej instancji, czyli do wrocławskiego sądu apelacyjnego.
Podczas rozprawy apelacyjnej Artur C. tłumaczył, że jest gorliwym katolikiem i wraz z żoną należą do wspólnoty neokatechumenalnej. Jak wyjaśnił, nie chciał sam wymierzać sprawiedliwości rowerzyście, który doprowadził do kolizji. – Moim zamiarem było zatrzymanie sprawcy i przekazanie mu wartości ewangelicznych w owym czasie, a był to czas Pięćdziesiątnicy, sześć dni po tym, jak świętowaliśmy Paschę, przejście ze śmierci do życia – cytuje Artura C. wrocławska Gazeta Wyborcza.
Taksówkarz miał przygotowany również kilkustronicowy tekst o… nauczaniu Kościoła i ruchu neokatechumenalnym. Artur C. - jak informuje wroclaw.wyborcza.pl – zamierzał w nim wytłumaczyć, że chciał dogonić rowerzystę również po to, by mu powiedzieć, że wybacza mu uszkodzenie samochodu.
Sędzia jednak nie zgodził się na odczytanie dokumentu, podobnie jak opinii proboszcza parafii, do której należy taksówkarz.
Religijna retoryka również nie przekonała sądu, który zaostrzył karę do 5 lat pozbawienia wolności. - Dialektyka o charakterze religijnym powinna mieć inny wymiar – poczucie winy, poczucie odpowiedzialności za swoje zachowanie, naprawienie zła. Reszta to pustosłowie. Nie dopatrzyliśmy się żalu, nie mówiąc o czynnym żalu – powiedział sędzia Maciej Skórniak uzasadniając wyrok, którego zacytowała Wyborcza Wrocław.
Artur C. wróci więc za kraty na co najmniej 10 miesięcy. Wtedy minie połowa pięcioletniego wyroku, po którym będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie.