Wszystko zaczęło się 5 września br. na ulicy Zwycięskiej. Jeden z mieszkańców rozpoznał kilku mężczyzn, którzy mieli go okraść. Policjanci na miejscu zatrzymali dwie osoby, ale kolejny z domniemanych sprawców nie miał zamiaru się poddać. Na widok policjantów zamknął się w samochodzie, a później gwałtownie ruszył z parkingu, na którym się znajdował. W tym momencie doszło do dramatycznej sytuacji, bowiem jednym z gapiów, stojących na chodniku, był ojciec z dzieckiem w wózku. Kierowca w ostatniej chwili wyhamował, a następnie – mimo strzału jednego z policjantów w oponę auta – uciekł z miejsca zdarzenia.
Najpierw policjanci odnaleźli samochód. Jednak mężczyzna, który nim kierował cały czas był poszukiwany. Po niewiele ponad dwóch tygodniach udało się go namierzyć w jednym z mieszkań w Szczecinie. - Zatrzymany mężczyzna był bardzo zaskoczony, kiedy do mieszkania, w którym przebywał, zapukali wrocławscy funkcjonariusze. Miał nadzieję, że odległość dzieląca Wrocław i Szczecin zapewni mu bezkarność. Jeszcze tego samego dnia został przetransportowany na Dolny Śląsk, gdzie prowadzone są z nim dalsze czynności – mówi sierżant sztabowy Krzysztof Marcjan z wrocławskiej policji.
34-latek podejrzewany jest o kilka przestępstw, w tym wielokrotne kradzieże. Grozi mu kara pozbawienia wolności nawet na okres 5 lat. O jego dalszym losie będzie teraz decydować sąd.