Do zdarzenia doszło na stacji paliw Lotos przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu. Nagle, do okienka kasowego podszedł mężczyzna trzymając się za klatkę piersiową w okolicy serca. Klientowi ciężko było ustać, musiał się podpierać. Z minuty na minutę czuł się coraz słabiej. Wezwano karetkę.
Hubert Chachuła nie zamierzał bezczynnie patrzeć, co się stanie. Ułożył mężczyznę w pozycji bezpiecznej, ale ten nagle zaczął tracić oddech! I wtedy pracownik Lotosu rozpoczął resuscytację. - Przeszło mi przez myśl, że mogę się zarazić koronawirusem. Nie wiedziałem przecież, czy ten pan nie jest nosicielem. Jednak jasne było dla mnie, że życie ludzkie jest ważniejsze, niż moje obawy. Zrobiłem oddychanie usta-usta – relacjonuje bohater.
Dzięki sprawnie przeprowadzonej akcji reanimacyjnej udało się zachować czynności życiowe mężczyzny. Gdy zespół pogotowia ratunkowego dotarł na miejsce, był już przytomny! Nie ma wątpliwości, że zawdzięcza swoje życie szybkiej reakcji pracownika.
W trakcie przeprowadzonej diagnostyki nie stwierdzono u niego zakażenia koronawirusem.
– Postawa pana Huberta daje nam przekonanie, że w tych trudnych czasach możemy liczyć na pomoc drugiego człowieka. Oby nas wszystkich było stać na taką postawę. Dziękujemy Hubertowi. Podjęliśmy też decyzję, że dostanie on nagrodę specjalną – mówi nam Paweł Jan Majewski, prezes Lotosu.