Jan G. zmarł, mimo leczenia, na początku sierpnia.
Zamiar bezpośredni
Oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia - tak twierdzi prokuratura. Mówiąc wprost, zdaniem śledczych Mariusz L. chciał zabić i zrobił to z premedytacją.
Polecany artykuł:
- Po uprzednim oblaniu jego ciała substancją łatwopalną i podpaleniu, spowodował rozległe obrażenia jego ciała w postaci oparzeń, obejmujących około 60% powierzchni całego ciała, w następstwie których, mimo podjętego leczenia, pokrzywdzony zmarł - czytała w akcie oskarżenia prokurator Anna Monika Molik z prokuratury w Oławie.
Prokuratura nie chce na razie zdradzać jakiej kary dla Mariusza L. będzie się domagać. Zdaniem śledczych jest na to za wcześnie.
>>> Przyszli lekarze z Wrocławia uczą się śmiać! Bo to bardzo ważne w ich zawodzie [AUDIO]
Nie chciał zabić
Mariusz L. do winy się nie przyznaje.
- Robiłem renowację wanny i po prostu odruchowo wziąłem tę butelkę, podszedłem do niego i chlusnąłem. Mówię: "Jasiek, nie stukaj mi po tych oknach więcej", i odszedłem. Ja nie chciałem mu zrobić krzywdy, przysięgam - mówił przed sądem oskarżony.
Obrońca Mariusza L. odmówił komentarza. Następna rozprawa na początku grudnia.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka: