"Wielka woda" to produkcja Netflixa, która w sześciu odcinkach opowiada o wydarzeniach z 1997 roku. Serial czerpie inspirację z powodzi tysiąclecia, a historia, jaką opowiada, dzieje się przede wszystkim we Wrocławiu. Główna bohaterka, Jaśmina Tremer, to hydrolożka, która zostaje ściągnięta przez lokalne władze po to, by udzielić opinii dotyczącej zagrożenia powodzią. Serial pokazuje zmagania Jaśminy w walce z żywiołem, przedstawia bohaterów, których łączą wspólne perypetie. "Wielka Woda" bije rekordy popularności nie tylko w Polsce, ale też za granicą.
Powódź tysiąclecia. Co się zmieniło?
Grzegorz Walijewski, synoptyk hydrolog i rzecznik prasowy IMGW-PIB, podkreśla, jak wiele zmieniło się od tego czasu:
- Od 1997 r. zmieniło się diametralnie wszystko. Po tamtej powodzi stworzyliśmy na rzekach potężną sieć pomiarowo-obserwacyjną. Obecnie to ponad 600 stacji hydrologicznych. Dokonują automatycznie pomiaru stanu wody, co 10 minut. Po dwóch kolejnych minutach dane ze wszystkich stacji są dostępne i analizowane przez hydrologów, np. w Biurze Prognoz Hydrologicznych. Dzięki temu tworzymy najlepsze prognozy czy ostrzeżenia. Oczywiście wykonujemy też inne obserwacje i pomiary, m.in.: przepływ wody w rzekach, temperatura wody, zarastanie rzek, a zimą rodzaj i stopień zlodzenia - opowiada cytowany przez "Interię" hydrolog.
"Wielka woda". Ekspert o błędach w serialu Netflixa
Które z przedstawionych wydarzeń dotyczących powodzi nieco rozmijają się z prawdą? Ekspert IMGW Grzegorz Walijewski na łamach "Interii" wylicza błędy, które pojawiły się w produkcji. Według jego opinii, wody podziemne trochę dłużej reagują na opady i wysoką wodę, niż zostało to pokazane w serialu Netflixa. Nie ma też mowy, by mapy były stare.
- Obecnie, w biurze prognoz hydrologicznych, mamy nieprzerwany dostęp do map. One muszą być aktualizowane, więc nie ma mowy o starych. W latach 90. też tworzono je na bieżąco - informuje w "Interii".
Grzegorz Walijewski z IMGW zaznacza, że modeli nie mogła przygotowywać jedna osoba, ponieważ pracuje nad tym grupa ludzi. W serialu wszystkie te prace spoczywają na głównej bohaterce, Jaśminie - W przypadku tamtej powodzi byli nawet zatrudnieni obserwatorzy, którzy robili pomiary co godzinę - zauważa ekspert.
Jak mówi Walijewski, w tamtych czasach były też inne możliwości obliczeniowe, wykonywano je głównie ręcznie. Pomimo tego, że były już komputery - na analizy trzeba było czekać wiele godzin.
Co chyba najważniejsze, pomimo tego co pokazano w serialu, hydrolog nie decyduje o wysadzaniu wałów.