We wrocławskim Przylądku Nadziei od niedawna zagościł rap. Początkowo miała to być forma zabawy dla dzieci zamkniętych w szpitalu z powodu pandemii, która miała zabić nudę i rozładować frustrację małych pacjentów. Szybko jednak okazało się, że rap ma znacznie większy potencjał.
- Daliśmy dzieciom możliwość stworzenia indywidualnego środka wyrazu na temat swojej choroby - mówi Anna Szymańska z Kliniki Mentalnej, która działa w Przylądku Nadziei. - Ta forma jest ich subiektywnym przeżyciem, które pozwala wyrazić swoje emocje, zmniejszyć napięcie, zdystansować się od choroby i tym samym łatwiej przejść przez proces leczenia.
Modę na rap zapoczątkował 12-letni Oliwier, który napisał wiersz z okazji wyjścia z kliniki. Chciał w ten sposób podziękować pracownikom szpitala za pomoc i wsparcie w walce z białaczką. Tekst okazał się idealnym materiałem na rap.
- Postanowiliśmy podejść do tego profesjonalnie - mówi Bartłomiej Dwornik z Fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową. - Udało nam się nawiązać współpracę z TONAMI, Mateuszem Łebkiem i Adrianem Jansio. Powstał klip z teledyskiem i wzruszającym tekstem, który przeprowadza nas przez kolejne etapy leczenia Oliwiera. Odzew na jego rap był fenomenalny.
Kolejnym małym pacjentem, który za pomocą mikrofonu, postanowił opowiedzieć swoją historię okazał się 8-letni Jasiek - przylądkowy youtuber, gamer i fan klocków lego, który od kilku lat zmaga się z neuroblastomą IV stopnia. Tekst swojej piosenki napisał razem z mamą Justyną.
- Ponownie powstał klip, którego z pewnością nie powstydziliby się Taco Hemingway czy Eminem - przekonuje Klaudia Smolarska-Kulej z Fundacji. - Nie zabrakło kostiumów i charakteryzacji, a dla Jaśka to była fenomenalna zabawa!
To nie koniec przylądkowej twórczości. Fundacja ma w planach produkcję kolejnej piosenki i teledysku. Tym razem zaśpiewać i wystąpić ma jedna z pacjentek.