W szpitalu przy Borowskiej potwierdzają, że karetki rzeczywiście czasem muszą czekać.
- Jeżeli przyjadą dwie karetki w ciągu pół godziny możemy sobie z tym dać radę, pod warunkiem, że mamy gdzie tego pacjenta przełożyć. Zdarza się, że w ciągu pół godziny przyjeżdża 10 - 12 karetek. Robi się korek i pacjenci po prostu oczekują nawet do dwóch godzin. Czasami nawet więcej - tłumaczy Marcin Temler z SORu szpitala przy Borowskiej.
- Bywają dni, że 11 karetek, to karetki ze szpitali dolnośląskich, które przewożą pacjentów bez wcześniejszego ustalenia z nami - dodaje rzeczniczka szpitala Monika Kowalska.
Władze szpitala przy Weigla sprawy komentować nie chcą.
Sprawdzają czy Wrocław ma problem
Z powodu licznych skarg ruszyły kontrole dwóch wrocławskich SOR-ów. Mają one potrwać do końca listopada. O ich przeprowadzenie do Narodowego Funduszu Zdrowia zwrócili się przedstawiciele Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
- We wniosku były podane konkretne przykłady, wymienione dni kiedy te niepokojące sytuacje miały miejsce, czyli po kilka godzin karetki stały przed szpitalami - wyjaśnia Joanna Mierzwińska z NFZ.
Wyniki kontroli poznamy na początku grudnia.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damian Bonarka: