Kontrola rozpoczęła się po tym, jak ratownicy zaczęli się skarżyć, że muszą czekać na przejęcie pacjenta przez lekarzy nawet kilka godzin. Problem miał dotyczyć szpitali przy Borowskiej i Weigla.
Kilkanaście tysięcy złotych kary
Narodowy Fundusz Zdrowia pierwsze kontrole rozpoczął w połowie listopada 2016 roku i prowadzi je nadal. Jak na razie sprawdzono cztery SOR-y i pogotowie ratunkowe przy Ziębickiej. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy Borowskiej nie wykryto problemu. Potwierdzono go za to w Wojskowym Szpitalu Klinicznym przy Weigla.
"Zarzut nadmiernego przetrzymywania zespołów ratownictwa medycznego został potwierdzony. W związku z powyższym dyrektor DOW NFZ podejmie stosowne, przewidziane przepisami, działania wobec szpitala" - czytamy w komunikacie wydanym po kontroli.
Polecany artykuł:
Oznacza to, że władze szpitala będą musiały zapłacić karę wysokości 15800 złotych.
Karetka zbyt długo jedzie do pacjenta
Sporo błędów wykryto też w pogotowi ratunkowym. Kontrolerzy stwierdzili, że przekroczone zostały czasy dotarcia zespołu do pacjenta, wywiad przez dyspozytora medycznego z osobą zgłaszającą był prowadzony niewłaściwe, a także brak było szczegółowej procedury postępowania w przypadkach przetrzymywania ambulansów na SOR oraz izbach przyjęć. Zauważono również, że brakuje nadzoru nad pracą dyspozytorów medycznych, a dokumentacja medyczna jest prowadzona niestarannie.
Pogotowie ma jak najszybciej naprawić te nieprawidłowości w działaniu.
Posłuchaj relacji Wojtka Góralskiego z Radia ESKA: