Podwyżka biletów ma zostać wprowadzona w życie wraz z początkiem nowego roku. Wtedy też za bilet jednorazowy zapłacimy nie 3.40, a aż 4.60, a na popularną 30 minutową przejazdówkę wydamy już nie 3, a 4 zł. Miasto nie ukrywa, że sięgnięcie do kieszeni pasażerów, to pomysł na zasypanie dziury w budżecie, która powstała przez epidemię koronawirusa. Miasto liczy, że podwyżki sprawią, że do budżetu trafi dodatkowo 36 milionów złotych.
Urząd jest na tyle pewny, że zmiany zostaną wprowadzone, że na magistrackiej stronie internetowej opublikowano dokładny cennik, choć z zastrzeżeniem, że decyzję podejmą radni.
Propozycja nowych cen spotkała się z oburzeniem mieszkańców Wrocławia. Wielu z nich twierdzi, że korzystanie z usług przewoźnika stanie się pozbawione sensu, bo nie będzie już żadną alternatywą dla poruszania się samochodem. We Wrocławiu trudno znaleźć osoby zadowolone z usług MPK, więc podwyżka może sprawić, że pasażerów będzie jeszcze mniej.
Są też tacy, którzy twierdzą, że podwyżki cen biletów to koniec prób zachęcania kierowców do przesiadania się do MPK. Jeśli teraz ktoś powie "zostaw samochód w garażu i wybierz tramwaj" narazi się na śmieszność.
Takie głosy docierają do wrocławskich radnych. W radzie kluby Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Sojuszu dla Wrocławia wspierają prezydenta Sutryka. W opozycji jest Prawo i Sprawiedliwość.
Żeby uchwała nie została przyjęta, oprócz PiS musi "przeciw" zagłosować przynajmniej 7 radnych z pozostałych formacji.
Jeden z radnych już oficjalnie poinformował, że podwyżek nie akceptuje i nie podniesie ręki "za". To Michał Górski z Platformy Obywatelskiej. Z naszych informacji wynika, że z tego ugrupowania znajdą się też inni samorządowcy, którzy będą mieli odwagę postawić się Sutrykowi.
W Nowoczesnej też trwa dyskusja o podwyżkach. Oficjalne stanowisko klubu poznamy tuż przed sesją. Wiadomo jednak, że większość radnych N dostrzega złe strony uchwały.
Ciekawie wygląda sytuacja w Sojuszu dla Wrocławia, który jest tworzony przez członków Lewicy. - Zagłosuję "za", bo rozumiem, że przez epidemię koronawirusa powstała dziura w budżecie i trzeba ją zapełnić - mówi Dominik Kłosowski.
Negatywnie zaś do nowego cennika odniósł się poseł Lewicy, Krzysztof Śmiszek. Czy wpłynie na kolegów, żeby nie zgadzali się na takie podwyżki?