Miał plan obrabować lombard na Brochowie. Musiał jednak zrobić kiepskie rozpoznanie terenu, bo zmyliły go rolety opuszczone w lombardzie i sąsiadującym z nim salonie fryzjerskim. W nocy z poniedziałku na wtorek (7 na 8 maja) sforsował więc rolety i rozbił szybę drzwi wejściowych zakładu fryzjerskiego.
- Zdezorientowany tak niespodziewanym obrotem spraw, niczego z zakładu fryzjerskiego nie zabrał i oddalił się z miejsca - relacjonuje Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Nieumundurowani policjanci, którzy pojechali na miejsce, zauważyli 34 latka na podwórzu kilka ulic od salonu fryzjerskiego (i lombardu). Przestępca próbował uciec na rowerze, ale mu się to nie udało. Po zatrzymaniu go policjanci zauważyli, że 34-latek ma rany, które mogły być skutkiem wybicia szyby w drzwiach.
>> Ktoś strzelał z ostrej broni na Starym Mieście we Wrocławiu! Kula przeszyła samochód
Zatrzymanie było mu "nie na rękę". Dlaczego?
- Zatrzymany tłumaczył policjantom, że ma już jedną sprawę w sądzie o włamanie i „zatrzymanie nie jest mu na rękę”. Po sprawdzeniu w policyjnych rejestrach okazało się, że jego kartoteka jest całkiem bogata, miał już na swoim koncie wiele tego typu czynów - wyjaśnia sierżant Rajski.
34-latek noc spędził w areszcie. Teraz czeka na decyzję sądu.
Czytaj także: Wwieźli dzieci na kucykach na Śnieżkę. "Mózg pozostawili chyba w domu"