Chyba większość mieszkańców stolicy Dolnego Śląska kojarzy charakterystyczny samochód, który kiedyś jeździł po ulicach miasta. Auto oklejone bylo napisami typu: "Polsko obudź się" czy "Matko Boża módl się za nami". Na dachu pojazdu znajdowały się głośniki, z których emitowane były pieśni maryjne i otrzeżenia dotyczące nadchodzącej apokalipsy.
Samochodem jeździł po Wrocławiu 54-letni Leszek Panek. Mężczyzna zaginął pod koniec 2015 roku. Szukała go ITAKA - Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych. Okazało się jednak, że wrocławianin przedostał się nielegalnie do Syrii.
Groziła mu śmierć
Na miejscu 54-latka zatrzymała armia syryjska. Panek próbował sięgnąć po coś do kieszeni (jak twierdzi - po dokumenty) i wtedy został postrzelony w nogę przez jednego z żołnierzy, który myślał, że Polak chce ich zaatakować. Wrocławianina uwięziono i oskarżono o terroryzm. Groziła mu za to kara śmierci.
Uratowany dzięki Czechom
Polska dyplomacja próbowała dowiedzieć się czegoś na temat sytuacji Leszka Panka. Nie udało się. Poproszono o pomoc Czechów, bo tylko ich państwo spośród wszystkich z UE i NATO ma ambasadę w Syrii.
Panka udało się uwolnić i przewieźć do Libanu. Tam zajął się nim już Wojciech Bożek, ambasador Polski w Bejrucie.
Zobacz materiał NOWA TV 24 godziny: