Paweł R. został skazany na pięć lat więzienia za usiłowanie wymuszenia rozbójniczego oraz na 15 lat więzienia za pozostawienie ładunku wybuchowego w autobusie komunikacji miejskiej. Łącznie sąd skazał mężczyznę na 20 lat pozbawienia wolności.
To nie jest najsurowsza z możliwych kar. Byłemu studentowi Politechniki Wrocławskiej groziło dożywocie. Obrona chciała dla niego najniższej możliwej kary. Prokurator wnioskował o skazanie go na 25 lat więzienia.
>> Bomber przed sądem. Student Politechniki Wrocławskiej przekonuje, że nie jest terrorystą [AKTUALIZACJA, WIDEO, AUDIO]
ZOBACZ materiał NOWA TV 24 GODZINY:
Zdaniem sędziego wyrok jest jednak surowy, bo ma odstraszać innych potencjalnych sprawców - uzasadniał sędzia. Według sądu Paweł R. działał z premedytacją.
- Oskarżony wysiadając z autobusu pozostawił bombę pod wózkiem małego dziecka. Gdyby nie zachowanie pani, która była opiekunką dziecka, a następnie kierowcy autobusu, skutki byłyby bardziej drastyczne - uzasadniał sędzia Marcin Sosiński.
Sąd nie uwierzył zeznaniom oskarżonego, że nie chciał on dokonać zamachu i zrobić komuś krzywdę. Dał za to wiarę, że Paweł R. działał dla osiągnięcia korzyści majątkowej.
>> Tak wygląda autobus po wybuchu bomby, którą chciał stworzyć Paweł R. Prokurator: "Brak słów, by to opisać" [WIDEO, GALERIA, AUDIO]
To nie koniec sprawy!
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona już zapowiada apelację.
- Wskazany przez sąd zamiar, z jakim miał działać oskarżony nie do końca w naszym przekonaniu komponuje się z materiałem dowodowym. W takim kierunku będziemy podnosili nasze zarzuty apelacyjne - mówił tuż po rozprawie adwokat Łukasz Wójcik.
Prokurator, choć wnioskował o karę 25 lat, z wyroku jest zadowolony. Na razie nie wiadomo czy będzie składał apelację.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka: