W środę rano Enrico Baggio (imię i nazwisko zmienione) jechał pociągiem z Wrocławia do Legnicy. Taki dystans przemierza codziennie. Tego dnia postanowił założyć maseczkę.
- Jestem w kontakcie z rodziną, mówią mi, co dzieje się na półwyspie Apenińskim. Mam obawy. Dlatego wolę chronić się przed koronawirusem - mówi mężczyzna.
Jak opowiada, w pewnym momencie podeszła do niego konduktorka.
- Gestami kazała mi zdjąć maseczkę. Zrobiłem to i pokazałem kartę z biletem przejazdu. Byłem bardzo spokojny. Pani niestety nie rozumiała języka angielskiego, mówiła do mnie po polsku, ale wyraźnie pokazywała na maskę. Kiedy chciałem ponownie ją założyć, kontrolerka pokazała mi drzwi i kazała wysiąść z pociągu - opisuje oburzony Włoch.
Ostatecznie mężczyzna wysiadł. Zachowaniem kontrolerki do teraz jest wstrząśnięty.
- Nie mogę tego zrozumieć. Nie byłem we Włoszech od wielu miesięcy. Mam nadzieję, że nikogo więcej już taka sytuacja nie spotka - kończy Enrico.
Polecany artykuł:
Bartłomiej Rodak, rzecznik Kolei Dolnośląskich inaczej przedstawia sytuację.
- Z wyjaśnienia pani konduktor faktycznie wynika, że pasażer miał założoną maseczkę. Nasza pracownica się zaniepokoiła. Zapytała pasażera, czy wszystko jest w porządku, czy dobrze się czuje. Z moich informacji wynika, że nikt go nie wyrzucał, a pasażer wysiadł z własnej inicjatywy. Sprawę na pewno dokładnie wyjaśnimy – dodaje.
Polecany artykuł: