- Długo czekałam na ten moment, by móc spojrzeć temu zwyrodnialcowi w oczy i zapytać, dlaczego zamordował moje dziecko - powiedziała pani Natalia Rubińska, matka Anastazji. Została oskarżycielem posiłkowym i tak jak grecka prokuratura domagać się będzie dożywotniego więzienia dla zabójcy córki. Na proces pojechała z detektywem Dawidem Burzackim, który uczestniczył w poszukiwaniach dziewczyny.
Anastazja (+27 l.) przyjechała na wyspę Kos w maju zeszłego roku. Wraz ze swoim chłopakiem zatrudniła się w hotelu w kurorcie Marmari. W połowie czerwca zniknęła. Po kilku dniach znaleziono jej ciało.
Zabójstwo Anastazji na greckiej wyspie Kos
Anastazja z chłopakiem zbierali na mieszkanie. Planowali się pobrać i zamieszkać we Wrocławiu. Plany te zostały brutalnie przerwane w niedzielę 12 czerwca. Anastazja tego dnia nie pracowała. Wieczorem poszła do sklepu, a potem do lokalnej restauracji. Rozmawiała z grupką mężczyzn z Pakistanu i Bangladeszu. Jeden z nich ok. godz. 21 zabrał ja na skuterze do swego mieszkania. Nieco później Anastazja zawiadomiła narzeczonego, że jest pijana i nie czuje się bezpiecznie. Poprosiła, by ją zabrał. Wysłała mu adres miejsca, gdzie się znajduje.
Czytaj też: Mija rok od śmierci 27-latki na wyspie Kos. Widok na cmentarzu wzrusza do łez
Chłopak nie zastał tam nikogo, a komórka dziewczyny zamilkła; informacja o jej zaginięciu szybko trafiła na policję. 16 czerwca zatrzymano obywatela Bangladeszu Salahuddina S., któremu zarzucono porwanie i gwałt. 18 czerwca para wolontariuszy odnalazła zwłoki Anastazji ukryte w krzakach. Biegli stwierdzili, że Anastazja została uduszona.
33-letni Banglijczyk nie przyznaje się do winy.