- Szukamy sposobów, metod, ludzi, którzy nam pomogą i próbujemy ustalić różne miejsca do wierceń. Geologia gleby pokazała nam sporo niejasności. Do wyboru mamy dwie metody prac: otworową i elektrooporową - wyjaśnia Piotr Koper, który ponad rok temu zgłosił włabrzyskim urzednikom wraz z Andreasem Richterem istnienie skarbu.
Kiedy mogą ruszyć prace?
Poszukiwacze tłumaczą, że utrudnieniami są także blikość czynnej linii kolejowej oraz linii średniego napięcia. Dlatego, mimo że, jak deklarują, chcieliby zacząć drugi etap prac do końca roku, to nie mają pewności czy im się to uda.
Przeszkodą jest także koszt robót, wstępnie szacowany na około 150 tysięcy złotych.
- To jest prywatne przedsięwzięcie dwójki ludzi. Ja już nie mam na to więcej pieniedzy. Musimy znaleźć partnerów - tłumaczy Piotr Koper.
"Czasem w meczu potrzebna jest dogrywka"
Ekipa poszukiwaczy skarbu nie zamierza się jednak poddawać.
Polecany artykuł:
- Chętni do wspólpracy są. Ludzie rozumieją, że okropne by było teraz to tak porzucić - dodaje Piotr Koper.
"Tak samo jak w meczu, czasem potrzebna jest dogrywka, aby ustalić wynik. Wykonaliśmy 55% tego co założyliśmy. Resztę wykonamy inną techniką i na inną głębokość" - można przeczytać na Facebooku spółki XYZ należącej do "odkrywców".
Poszukiwacze złotego pociągu opublikowali też w sieci film pokazujący jak wyglądał pierwszy etap prac. W trwające 10 dni przedsięwzięcie zaangażowane były 64 osoby, a kolejne 35 współpracowało z tą ekipą.
Obejrzyj, jak wyglądały poszukiwania: