Śmierć Gabriela Seweryna zszokowała jego znajomych i przyjaciół.
– Znałam się z Gabrielem od siedmiu lat. Nie mogę uwierzyć w jego śmierć – mówi Agnieszka Sterna z Berlina. Wspomina go jak ciepłego, uczuciowego mężczyznę. – Był bardzo przyjacielski i otwarty na znajomości. Miły i niezwykle uczynny – mówi pani Agnieszka.
Dodaje, że w swojej pracy był niezwykle kreatywny.
Gabriel Seweryn chorował na serce - wyznaje jego znajoma
– Jakiś czas temu planował nawet uruchomić swój zakład szycia futer w Berlinie – mówi pani Agnieszka. Niestety kłopoty, w które popadł projektant, nie pozwoliły na to.
Pani Agnieszka wspomina również o kłopotach z sercem Gabriela.
– Od dłuższego czasu chorował na serce – mówi znajoma Seweryna.
Przeczytaj koniecznie: To działo się tuż przed śmiercią Gabriela Seweryna. Policja w akcji, niebezpieczne zachowanie. Ujawniamy!
Znajomi wspominają Gabriela Seweryna
Edyta Balas poznała Gabriela, kiedy miała praktyki w Aptece Rajskiej na 1-go Maja w Głogowie. 15 lat później opiekowała się Gabrielem po wycięciu wyrostka robaczkowego w szpitalu w Głogowie.
- Brał wtedy udział w "Królowych Życia". Nawet nie spodziewałam się, że taka osoba jak on chciałaby ze mną dwa słowa zamienić. A on usiadł koło mnie na krzesełku, chyba widział po mojej twarzy, że coś mnie gryzie, i tak o zaczął ze mną rozmawiać, aż zmiana mi się kończyła – wspomina Edyta.
Na koniec poprosił o numer telefonu pani Edyty.
- Wieczorem patrzę, dzwoni jakiś numer. To było piękne, to był Gabriel. Wsparł mnie naprawdę mocno w potrzebie. Moja córka wydrukowała sobie zdjęcie jego i Rafała i poleciała na odział po jego autograf. Nie narzekał, że źle się czuje, tylko przyjął ją ciepło. To był naprawdę w porządku facet – wspomina pani Edyta.
Krzysztof Fechner z Zielonej Góry pięknie wspomina Gabriela.
– Byłem u niego wiele razy. Zawsze od razu dał co tylko mógł: kawkę, herbatkę, ciasteczko. To był wspaniały i bardzo dobry człowiek – mówi Krzysztof Fechner.
Zielonogórzanin, który na rowerze objechał USA, mówi, że Gabriel był bardzo pomocna osoba.
– Był aż za bardzo pomocny i dobry. Wiele osób niestety to okropnie wykorzystało. Żerowali na jego czystej i bezinteresownej dobroci – dodaje pan Krzysztof.
Jak mówią jego znajomi, Gabriel opowiadał, że stracił na telewizji.
– Żalił się, że klienci nie przychodzą, bo szyje tylko futra za 30 tysięcy złotych. A szył i za 3 tys. zł – mówią znajomi gwiazdora "Królowych Życia". To właśnie po udziale w telewizyjnym reality-show miały zacząć się piętrzyć problemy Gabriela.