Strach we Wrocławiu

„Bóg zwalnia mnie z grzechu gwałtu na kobiecie”. Seryjny gwałciciel niedługo wyjdzie z więzienia

2023-11-28 12:36

Andrzej Ś. to brutalny, seryjny gwałciciel. Ma na koncie około 100 gwałtów lub ich usiłowania. Został skazany za 18 przestępstw. Na 15 lat więzienia. To maksymalna kara. Byłaby niższa, ale zwyrodnialec działał w warunkach recydywy. Za mniej niż dwa lata wyjdzie na wolność…

Trzynaście lat temu media nazwały Andrzeja Ś. „gwałcicielem z pamiętnikiem”, bo wszystkie swoje ohydne czyny skrupulatnie notował. Tuż po zatrzymaniu mężczyzny nikt jednak nie zdawał sobie sprawy, z jak odrażającym, a jednocześnie przebiegłym, przestępcą mają do czynienia.

Wstrząsającą historię 49-letniego dziś wrocławianina oraz ścigających go śledczych przybliża serial dokumentalny „Będziesz następna” w reżyserii Agnieszki Bujas, który został zrealizowany dla platformy Viaplay przez grupę Jake Vision. Dokument można też oglądać na platformie Netflix.

Wiek uratował ostatnią ofiarę

Był 5 września 2010 roku, wcześnie rano, bo Andrzej Ś. „polował” między 6 i 10 rano. Zaatakował kobietę, która wyszła na spacer z psem na odludnym terenie w okolicach ul. Klasztornej na Wojszycach. Sterroryzował swoją ofiarę nożem, ale gdy dowiedział się, że ma więcej niż 50 lat… puścił ją wolno. Kazał jej tylko policzyć do 100, a sam uciekł.

Wiek uratował wrocławiankę, bo jak wynika z zapisków mężczyzny, dał on sobie przyzwolenie na gwałcenie kobiet w wieku od 12 do 50 lat. W rzeczywistości jego najmłodsza ofiara miała niewiele ponad 15 lat, a najstarsza około 40.

Wstrząsające tabelka i "hasła"

Andrzej Ś. pierwszy raz zgwałcił, w 1995 roku, gdy nie miał jeszcze nawet 20 lat. Jak się później okazało, swój przestępczy proceder uprawiał przez 15 lat! Mieszkał z rodzicami w kamienicy w okolicach Dworca Głównego PKP. Był bezrobotny, w czasie, kiedy akurat nie siedział w więzieniu, planował kolejne gwałty i realizował swoje odrażające wizje.

Po zatrzymaniu, gdy policjanci weszli do jego pokoju, znaleźli wstrząsające zapiski. Tabelki przedstawiające najdrobniejsze szczegóły na temat popełnionych przestępstw. Notował wiek ofiar, wygląd, kim były (np. biegaczką, spacerowiczką, uczennicą), godzinę i miejsce ataku, a nawet pozycję seksualną, w jakiej doszło do kontaktu fizycznego. Podczas ataków, agresor wypytywał swoje ofiary o dzieci, a także spisywał adres z dokumentów. Groził, że jeśli poszkodowana kobieta zgłosi się na policję, wróci i zrobi krzywdę jej albo jej bliskim. Większość ofiar nigdy się nie zgłosiła…

Wśród notatek śledczy znaleźli również inne notatki i „hasła”. Jedno z nich brzmiało, że „Bóg zwalnia mnie z grzechu gwałtu na kobiecie”. W innym miejscu zapisał, że w czasie pokoju może gwałcić kobiety, ale w czasie wojny może gwałcić i zabijać mężczyzn.

Planował najmniejsze szczegóły

Specjaliści nie mają wątpliwości, że wrocławianin cierpi na raptofilię – satysfakcję seksualną mógł osiągnąć tylko poprzez gwałt z użyciem przemocy. Dlatego był wulgarny, wyzywał swoje ofiary, a także groził im nożem, podduszał i krępował. Potrzebował nad nimi kontroli, czerpał satysfakcję, że były przerażone, a nawet po wszystkim nie mogły zaznać spokoju, bo np. wiedział gdzie mieszkają.

Jednocześnie gwałciciel był bardzo skrupulatny, a swoje zbrodnie planował w najmniejszych szczegółach. Poruszał się tylko pieszo, by nie nagrał go żaden monitoring. Nie używał telefonu komórkowego. Miejsca ataku dokładnie sprawdzał i uczył się okolicy na pamięć, by móc jak najszybciej uciec. Zawsze używał lateksowych rękawiczek i prezerwatyw, a twarz maskował. Po dokonaniu gwałtu lub jego usiłowaniu palił ciuchy i przebierał się w inne.

Na mapie Wrocławia, którą przy nim znaleziono, było zaznaczonych około 200 punktów – w dwóch kolorach. To były miejsca, które wytypował do przeprowadzeniu ataków na kobiety – czarne były już sprawdzone i „zaakceptowane”, czerwone wymagały jeszcze sprawdzenia.

Skazany „tylko” za 18 przestępstw

W końcu jednak zgubiła go pewność siebie. Nie wiedział, że zanim został zatrzymany, od dłuższego czasu ścigali go śledczy. Co prawda, ciągle był krok przed nimi, ale był już na liście potencjalnych sprawców. Wpadł, bo ostatnia ofiara szybko zawiadomiła policję, a następnie wskazała napastnika podczas sprawdzania okolicy wraz z mundurowymi.

W czasie śledztwa wyszło na jaw, że Andrzej Ś. ma na koncie około 100 przestępstw. Został skazany jednak tylko za 18, bowiem większej liczby nie udało się mu udowodnić. Zbyt mało poszkodowanych zgłosiło się na policję.

Wrocławianin wiedział, że jeśli zostanie skazany za wszystkie gwałty w jednym procesie, dostanie maksymalnie 15 lat więzienia. I to tylko dlatego, że był recydywistą – inaczej byłoby to 12 lat.

Wyrok zapadł w 2011 roku, ale kara biegnie od czasu zatrzymania. Najpóźniej we wrześniu 2025 toku seryjny gwałciciel, najgroźniejszy w Polsce, wyjdzie na wolność.

Powiedział, że jak wyjdzie to mnie zgwałci

W czasie śledztwa groził pozbawieniem życie prowadzącym śledztwo mundurowym, a Katarzyna, inspektor policji, w serialu opowiedziała co usłyszała od gwałciciela: - Cały czas się uśmiechał, patrzył to na mnie, to na koleżankę, bo siedziałam w pokoju z koleżanką. Uśmiechał się i powiedział, że jak wyjdzie to mnie zgwałci.

Będziesz następna” – usłyszała też prokurator Joanna Pawlik-Czyniewska, która oskarżyła Andrzeja Ś. - Nie boję się, gdybym się bała, nie mogłabym wykonywać zawodu, który wykonuję – przyznaje w dokumencie.

Fachowcy nie mają jednak wątpliwości, że po wyjściu na wolność Andrzej Ś. będzie śmiertelnie niebezpieczny. - Fakt, że on to mówi, że „będzie następna”, wskazuje ewidentnie na to, że ryzyko popełniania kolejnego przestępstwa jest wysokie – mówi dr Bogdan Lach, profiler i psycholog śledczy.

- Jest duże prawdopodobieństwo, że pielęgnuje w sobie chęć zemsty i odwetu – dodaje mjr dr Robert Poklek, psycholog.

Być może wyjściem, by ochronić społeczeństwo przed seryjnym gwałcicielem z Wrocławia, byłoby umieszczenie go po wyroku w „ośrodku dla bestii” w Gostyninie. Dziś jednak nie wiadomo, czy do tego dojdzie.