Mieszkańcy pamiętają

Opowiedział o agencji Dagmary Kaźmierskiej. Wymowne słowa o pracownicach. „Musiały mieć ciężką noc”

2024-04-30 11:37

Mroczna przeszłość dopadła Dagmarę Kaźmierską ze zdwojoną siłą. Na jaw wychodzą kolejne wstrząsające doniesienia o tym, co 49-latka miała robić kobietom, gdy przed laty prowadziła agencję towarzyską. Wymowne słowa o pracownicach usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców Szalejowa Górnego.

Mieszkaniec wspomina agencję Dagmary Kaźmierskiej

Dagmara Kaźmierska w ostatnich latach robiła oszałamiającą karierę w telewizji, choć znana była głównie z tego, że… była znana. Popularność przyniósł jej program „Królowe życia”, a po nim posypały się propozycje. Jeszcze kilka tygodni temu występowała w show Polsatu „Taniec z gwiazdami”. Oficjalnie zrezygnowała z powodów zdrowotnych. Nieoficjalnie, stacja podjęła decyzję o rozstaniu po tym, jak stało się jasne, że wkrótce wybuchnie skandal.

Mroczna przeszłość 49-latki z Kłodzka była wiedzą powszechną. Sama napisała o tym w książce. Za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, sutenerstwo, stręczycielstwo i zmuszanie młodych kobiet do prostytucji została skazana na 3 lata więzienia. Odsiedziała 14 miesięcy i – jak sama przyznała – przeszła przemianę.

Przeszłość dogoniła Kaźmierską jednak po kilkunastu latach. Za sprawą portalu goniec.pl, wyszło na jaw, co tak naprawdę działo się w agencji towarzyskiej w Szalejowie Górnym pod Kłodzkiem. Według ustaleń Gońca, późniejsza gwiazda telewizyjna miała brutalnie traktować niepokorne prostytutki, które dla niej pracowały. Posunęła się nawet do zlecenia gwałtu, sama zaś biła, zastraszała i poniżała kobiety. Nie oszczędziła nawet ciężarnej, którą miała uderzać z pięści i kopać po brzuchu.

Opalały się albo chodziły po napoje

Agencja towarzyska „Heidi”, która później miała zostać przemianowana na „Afrodytę”, działała niespełna 20 lat temu. Mimo upływu lat mieszkańcy małej miejscowości przy drodze krajowej 8 prowadzącej do Czech doskonale pamiętają tamte wydarzenia, choć niechętnie o nich mówią.

Pan Zbigniew, z którym rozmawiał nasz reporter, przyznaje, że miejscowi raczej nie zaglądali do przybytku prowadzonego przez Kaźmierską. - Nie byłem ani razu, ale gdy przechodziłem na piechotę, to te dziewczynki - jak ciepło było - to się opalały, albo na CPN po napoje chodziły – mówi mężczyzna. - Te dwie co widziałem, to takie młode, nie powiem, dość sprytne, tylko musiały mieć ciężką noc, bo tak nogi ciągnęły za sobą – dodaje mieszkaniec Szalejowa Górnego.

Mieszkańcy wspominają, że pracujące w lokalu kobiety były trzymane twardą ręką. - Nie było afer, ani problemów z klientami – powiedział nam starszy mężczyzna.

Niewykluczone, że wkrótce na jaw wyjdą kolejne dramatyczne doniesienia o tym, co działo się za murami agencji w Szalejowie Górnym. Tymczasem Kaźmierska – gdy afera wybuchła ze zdwojoną siłą – wydała oświadczenie, w którym napisała m.in.: „nigdy nie ukrywałam, że prowadziłam klub towarzyski, a nie miejsce do gnębienia kobiet”. Bulwersującą sprawę ma wyjaśnić w kolejnym, obszerniejszym oświadczeniu.

Burdel Dagmary Kaźmierskiej był znany w okolicy