Główny oskarżony Artur K., kiedy był jeszcze strażnikiem więziennym, miał za pieniądze umożliwiać wieźniom seks z osadzonymi kobietami. Za umówienie takiego spotkania brał od 50 do 100 złotych. Pomagali mu inni strażnicy.
Nadzorca kazał więźniom brutlanie pobić osadzonego?
Kolejny strażnik, który stanął przed sądem, jest oskarżony o podżeganie do pobicia i znęcania się nad odbywającym karę mężczyzną, a następnemu utrudnianie postępowania, które miało wyjaśnić okoliczności i wskazać sprawców tego pobicia. Według nieoficjalnych informacji ofiarą był mężczyzna, który pisał skargi na funkcjonariusza. Inni skazani mieli się nad nim znęcać przez siedem godzin.
- Mój klient przyznał się do tego, że pobił współosadzonego w jednej celi razem ze współoskarżonym. Przyznał się także do zaboru mienia, w chwili obecnej o nieustalonej wartości - potwierdza Piotr Marański, obrońca jednego z oskarżonych więźniów - Pawła W.
15 tysięcy złotych za pozytywną opinię
Inne zarzuty dotyczą brania łapówek przez strażników za wystawienie pozytywnej opinii do przedterminowego zwolnienia. Taka "przysługa" miała kosztować 15 tysięcy zlotych.
Strażnik oskarża prokuratora o niestaranne śledztwo
Na rozprawie pojawił się także strażnik więzienny, który przyszedł wspierać swoich kolegów. Zarzuca on prokuratorowi, że śledztwo było prowadzone niestarannie.
- Dużo rzeczy, które prokurator przedstawił sądowi jest niemożliwych. Pan prokurator nie wie jak funkcjonariusze postępują w warunkach wykonywania zadań służbowych - przekonuje mężczyzna.
Oskarżonym grozi od trzech do dziesięciu lat więzienia. Część z nich nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień. Najwięcej zarzutów, kilkanaście, usłyszał Artur K. Grozi mu do dziesięciu lat za kratami.
ZOBACZ materiał NOWA TV 24 GODZINY:
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka: