Donos do Sanepidu na Jacka Sutryka. Poszło o kota Wrocka

i

Autor: Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk/facebook Donos do Sanepidu na Jacka Sutryka. Poszło o kota Wrocka

Komu przeszkadza kot w urzędzie?

Donos do Sanepidu na Jacka Sutryka. Poszło o kota Wrocka

2022-12-15 14:47

Kot Wrocek zamieszkał w gabinecie prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka niemal cztery lata temu. Teraz komuś zaczął przeszkadzać. W efekcie do wrocławskiego Sanepidu trafił donos w tej sprawie.

Kot Wrocek w Ratuszu we Wrocławiu. Donos do Sanepidu

Kot Wrocek trafił do wrocławskiego Ratusza w lutym 2019 roku. Został porzucony na dworcu autobusowym we Wrocławiu przez rodzinę, która nie mogła zabrać go na pokład autobusu. Szybko zadomowił się w nowym miejscu. Przez cały czas cieszył się sympatią mieszkańców odwiedzających wrocławski urząd. Ostatnio okazało się jednak, że nie wszystkich.

Jak poinformowało Radio Wrocław, ktoś napisał skargę do Sanepidu, a w niej zawarł szereg pytań dotyczące m.in. tego, czy kot jest zdrowy, czy jego obecność jest higieniczna i czy prezydent może do gabinetu przyprowadzić inne zwierzęta, choćby szopa, węża czy krokodyla?

Paweł Wróblewski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu, nadał bieg sprawie, bowiem trzeba była sprawdzić czy obecność kota w urzędzie nie zagraża petentom. - Są ludzie, którzy boją się zwierząt, są tacy, którzy rzeczywiście mają alergię na sierść, w związku z czym mogą czuć się dyskomfortowo – powiedział na antenie Radia Wrocław.

Jak dodał, nie ma przepisów zabraniających trzymania takich zwierząt w budynkach użyteczności publicznej. - Od prezydenta otrzymaliśmy odpowiedź, z której wynika, że pan prezydent dba o kota, który jest zaszczepiony, a także jest możliwość spotkania z petentami poza miejscem, gdzie przebywa kot – podkreślił Wróblewski.

Na razie więc sprawa jest "załatwiona" i nie będzie miała dalszego biegu. 

Sam Jacek Sutryk wyjaśnił w Radiu Wrocław, że nie wyobraża sobie dalszej pracy bez swojego pupila. - Kto Wrocek ma się świetnie. Mieszka i pracuje z nami. Przyjął setki, jeśli nie tysiące, mieszkańców Wrocławia. Jest pod stałą opieką weterynaryjną. Ja chciałbym być tak zaopiekowany jak on. Nic mu nie grozi ale i on nie stanowi żadnego zagrożenia dla nikogo – podkreślił.

Cenne znalezisko we wrocławskim ZOO