Derby Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław odbyły się w piątek, 15 lipca, wieczorem. Na stadionie zjawiło się około 10 tysięcy kibiców, w tym - po raz pierwszy od 5 lat – fani z Wrocławia, których przybyło około tysiąca.
ZOBACZ TEŻ: 59 lat temu wybuchła epidemia czarnej ospy we Wrocławiu. Wywozili ludzi i nie wiadomo było, kiedy wrócą
Mecz został zakwalifikowany jako impreza masowa podwyższonego ryzyka, wdrożone zostały szczególne środki ostrożności, nie tylko wokół stadionu, ale również w całym mieście. Na szczęście policjanci nie odnotowali żadnych poważniejszych zdarzeń, które miałyby bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo kibiców i osób postronnych.
Choć było w miarę spokojnie, nie obyło się jednak bez incydentów. Spotkanie dwa razy zostało przerwane przez sędziwego z powodu rac, które spadły w pole karne wrocławian.
- W trakcie meczu na trybunach stadionu doszło do odpalenia środków pirotechnicznych. Bezpośrednio po zakończeniu imprezy, dzięki intensywnej pracy lubińskich funkcjonariuszy, zatrzymano trzech pseudokibiców podejrzewanych o wnoszenie i odpalenie rac na terenie stadionu. Trafili oni do policyjnego aresztu i teraz o ich losie zdecyduje sąd - mówi asp. szt. Sylwia Serafin z lubińskiej policji.
W trakcie piątkowego zabezpieczenia policjanci wylegitymowali 150 osób. Cały czas śledczy analizują również zapisy z kamer i identyfikują kolejne osoby, które dopuściły się naruszenia przepisów z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, używając środków pirotechnicznych podczas meczu.