17 marca w godzinach popołudniowych kierowca busa nie zatrzymał się do kontroli w miejscowości Hradek nad Nisou w Czechach. Zamiast tego mężczyzna przyspieszył i zaczął uciekać w kierunku granicy z Polską. Czescy policjanci podjęli za nim pościg. Kierowcy udało się przekroczyć granicę w Porajowie.
- Mężczyzna uciekając policji czeskiej zniszczył dystrybutor na jednej ze stacji paliw w Porajowie. Następnie, aby uniemożliwić funkcjonariuszom dalszy pościg doprowadził do zderzenia z czeskim radiowozem uszkadzając go. Dzięki szybkiej wymianie informacji do pościgu dołączyli na terenie Polski funkcjonariusze grupy "Nysa" oraz bogatyńscy policjanci - relacjonuje Kamil Rynkiewicz z dolnośląskiej policji.
Bus wpełniony łupami
Kierowcę udało się w końcu złapać w Bogatyni, w czasie gdy próbował przejechać przez torowisko na terenie kopalni. Zatrzymanym okazał się 34 -letni mieszkaniec Głogowa.
Polecany artykuł:
- Po sprawdzeniu pojazdu stało się oczywistym dlaczego mężczyzna uciekał. Auto zostało w nocy z 16 na 17 marca br. skradzione na terenie Niemiec. Wartość samochodu to 107 tysięcy złotych. Ponadto okazało się, że samochód nie był jedynym łupem zatrzymanego 34-latka. Funkcjonariusze w skradzionym pojeździe znaleźli rower i motocykl o łącznej wartości 16,5 tysiąca złotych, pochodzące również z kradzieży u naszych niemieckich sąsiadów. Dodatkowo mężczyzna posiadał przy sobie niewielkie ilości metamfetaminy - dodaje Kamil Rynkiewicz.
34-latek przyznał się do kradzieży pojazdów. Usłyszał już zarzuty, trafił do aresztu na trzy miesiące. Grozi mu kara 10 lat więzienia.
Posłuchaj wypowiedzi Kamila Rynkiewicza z dolnośląskiej policji: