Dominikanie z Wrocławia na początku marca 2020 r. otwarcie przyznali, co działo się w zakonie jeszcze 20 lat temu. Bracia Konwentu św. Wojciecha napisali w dokumencie, że dopiero teraz skonfrontowali się z faktami, "wobec których nie można pozostać obojętnym". To oświadczenie szokuje, a duchowni nie przebierają w słowach; pisząc o sekcie, przemocy seksualnej i braku pomocy.
O szczegółach przeczytasz TUTAJ: Wrocław: SZOKUJĄCE oświadczenie dominikanów obnaża MROCZNĄ przeszłość! 4 lata makabrycznej SEKTY to dopiero POCZĄTEK?!
Dominikaninem, który miał skupić wokół siebie prawdziwą sektę okazał się ojciec Paweł. O relacjach pierwszych ofiar księdza pisze portal Onet.pl. Wiadomo, że duchowny prowadził Centrum Informacji o Sektach, co budowało poczucie bezpieczeństwa i specyficzną aurę. Jedna z ofiar, Olga, zdradza w rozmowie z dziennikarzami, jak wyglądały spotkania, modlitwy i ostatecznie - cała grupa skupiona wokół ojca Pawła.
Tłukli żarówki, wypędzali szatana. "Potrafił zgwałcić którąś na ołtarzu w bocznej kaplicy kościoła"
- Kiedy przyszłam do duszpasterstwa, to taki ścisły krąg modlitewny już istniał. Mocno mnie zaniepokoiło to, co tam się działo, ale jednocześnie podobała mi się atmosfera w grupie, ludzie, których poznałam, wspólne śniadania po porannej mszy. To wszystko związało mnie z grupą, więc nabierałam zaufania - czytamy. Niemniej, już wtedy miały pojawiać się... niepokojące sygnały. - Pewne sytuacje wydawały mi się jednak dziwne. Byłam na przykład świadkiem tego, jak uczestnicy modlitwy tłukli żarówki w których miał mieszkać szatan, uczestnicy tej wspólnoty biegali za mną, żeby mi odciąć metkę z odzieży, bo miała mieć właściwości demoniczne - kontynuuje.
Podczas długich spowiedzi i wspólnych modlitw dominikanin miał m.in. wypytywać o wszelkie szczegóły życia prywatnego, relacji i intymności. Z relacji innej pokrzywdzonej wynika, że jedną z dziewczyn ksiądz często i brutalnie gwałcił.
- Doświadczenie każdej z nas jest inne. Jedną z dziewczyn brutalnie i często gwałcił. Na przykład wpadał do ciasnego pomieszczenia, podduszał ją, gwałcił i wykrzykiwał na cały głos grzechy innych ludzi ze wspólnoty. Oskarżał ją, że grzeszą, bo ona nie jest wierna Bogu - przyznaje i dodaje, że ojciec Paweł potrafił gwałcić na ołtarzu. Poza tym, nie brakowało też pobić, katowania skórzanym pasem, czy psychicznego znęcania.
Prowincjał wiedział?
W historii nie brakuje wątku przełożonego, który miał o wszystkim wiedzieć. W 2000 roku ojciec Maciej Zięba miał otrzymać m.in. listy bezpośrednio od ofiar księdza. Według zapewnień jednej z ofiar - są w archiwum. Bywało, że członkowie "wspólnoty" w klasztorze mieszkali, a wtedy trudno było nie zauważyć ogromu dramatu. Bite i gwałcone kobiety krzyczały i prosiły o pomoc.
- Powiedziałabym, że o. Zięba zrobił bardzo dużo, żeby zatroszczyć się o swojego zakonnika. Jednak nie zrobił zupełnie nic, żeby zatroszczyć się o ofiary. Paweł był jego oczkiem w głowie. Zięba zadbał o to, by po przeniesieniu go zbadać, pozwolił mu wypocząć u kamedułów, w spokojnym miejscu - powiedziała Olga.
Co się dzieje z ojcem Pawłem?
Z informacji przekazanych przez Onet.pl wynika, że w 2019 r. jedna z ofiar natrafiła na działalność ojca Pawła w internecie. W tej sprawie napisała list do - obecnie urzędującego - prowincjała Pawła Kozackiego. Odpowiedź miała być "lakoniczna" i sugerować, że wszystko jest już załatwione. Jedna z ofiar wyznała, że przestępstwa są już przedawnione.
- [...] Ale chcemy powiedzieć, że za czyny, które popełnił, powinien siedzieć w więzieniu nie jako ksiądz, dominikanin, ale jak każdy normalny obywatel - czytamy.
Dominikanie proszą ofiary o kontakt
Wrocławscy dominikanie w oświadczeniu z marca proszą o kontakt wszystkie osoby, które - nieważne w jakim okresie - doznały krzywdy ze strony tego, lub innych zakonników. - Wszystkie zgłoszenia przekażemy kompetentnym władzom: Prowincjałowi oraz organom ścigania, jeśli okaże się to konieczne - przekonują.
Dane kontaktowe; numery telefonów i adresy mailowe znajdziesz TUTAJ.