W Legnicy, w drugiej połowie maja, rozpoczął się proces 37-letniego Arkadiusza B. Mężczyzna oskarżony jest o usiłowanie uśmiercenia psa ze szczególnym okrucieństwem.
Do zdarzenia doszło nieco ponad rok temu, a usłyszała o nim niemal cała Polska. 19 maja 2022 roku, przy ogrodzeniu sklepu „DIK Rowery” przy ul. Jaworzyńskiej, zatrzymał się rowerzysta. Mężczyzna kucnął przy psie, który znajdował się pod drugiej stronie. Kika, suczka owczarka niemieckiego, podeszła i zjadła to, co prawdopodobnie podał jej rowerzysta. Po chwili odjechał, oglądając się za siebie, jakby spodziewając się co za chwilę nastąpi. I rzeczywiście nastąpiło. Pies w konwulsjach padł na ziemię. Widok był straszny, co można było zobaczyć na nagraniu z monitoringu, który wtedy opublikowali właściciele psa z prośbą o pomoc w złapaniu sprawcy. Odzew był ogromny. Już dwa dni później mężczyzna był w rękach policji.
Przyznał się w prokuraturze...
Mężczyzna trafił do aresztu na 2 miesiące, ale wyszedł po dwóch tygodniach. Prokuratura przyznała, że wykonała większość czynności, a dodatkowo rowerzysta przyznał się do winy.
Arkadiusz B. tłumaczył, że w dzieciństwie przeżył traumę, bo został pogryziony przez czworonoga. Postanowił „unieszkodliwić psa, by nie doszło do ataku” po tym, jak Kira miała szczekać na niego, gdy przejeżdżał ul. Jaworzyńską. Jak opowiadał, trutkę kupił od nieznanego mężczyzny, ale nie ujawnił ani, co to była za substancja, ani danych sprzedającego.
...i wycofał zeznania w sądzie
Jak relacjonuje portal tulegnica.pl, podczas pierwszej rozprawy Arkadiusz B. wycofał swoje zeznania ze śledztwa i oświadczył, że nie podał psu żadnych substancji trujących. Jak tłumaczył, feralnego dnia zatrzymał się przez bramie tylko po to, żeby pogłaskać Kirę. Dodał, że w prokuraturze kłamał, bo chciał opuścić tymczasowy areszt, gdzie współosadzeni znęcali się na nim fizycznie i psychicznie.
Proces będzie przebiegał więc normalnym trybem. Kolejna rozprawa ma się odbyć na początku sierpnia.
Polecany artykuł: