Mieszkanka Bolesławca trafia do aresztu na początku lutego 2022 roku. Na podstawie zeznań 16-letniej córki prokuratura postawiła kobiecie sześć zarzutów, wśród których były m.in. przemoc, wykorzystywanie seksualne, a nawet gwałt na dziecku. O wszystkim dowiedziały się współosadzone. Dwa miesiące spędzone w areszcie dla pani Agnieszki to było piekło na ziemi. O tym, co ją tam spotkało, opowiedziała w najnowszym reportażu programu Uwaga! TVN.
Przypomnijmy, że proces się toczy, a w sprawie jest wiele wątpliwości. Pisaliśmy po tym wcześniej: Horror w areszcie za rzekomy gwałt. Nikt nawet nie zbadał córki, która oskarżyła matkę o straszne rzeczy
„Musiałam myć talerz, widelec, łyżkę w sedesie”
- Myślałam, że mnie zbiją. Cały czas mnie wyzywały, dogadywały mi, upokarzały mnie, pluły na mnie. Jak przechodziłam, kopały mnie, uderzały taboretem, zabierały mi bieliznę i sikały na ubrania – powiedziała kobieta w programie.
Zacytowała również zapiski prowadzone w ramach terapii: „Kazały jeść z podłogi, pluły na to jedzenie”, „Musiałam myć talerz, widelec, łyżkę w sedesie”, „Groziła, że jak coś powiem, to mnie potnie. Miała stopioną szczotkę do zębów, a w niej było ostrze z maszynki do golenia”.
- Na kąpiel zaprowadzała mnie oddziałowa, która mnie bardzo nie lubiła. Łaźnia nie była zamykana, rozebrałyśmy się tam. W pewnym momencie drzwi łaźni się otworzyły i weszła taka Marta. Złapała mnie. Próbowałam się bronić, ale nie udało mi się – dodała pani Agnieszka.
Współosadzona: Takie osoby są wyzywane i poniżane
Obrońca kobiety skontaktował się z jedną z osadzonych w Zakładzie Karnym nr 1 we Wrocławiu w czasie, gdy była tam pani Agnieszka. - Widziałam ją na korytarzu, jak stała z ręką na temblaku, była zapłakana. Nie pierwszy raz była zapłakana. Kilka razy widziałam, jak siedziała na schodach i płakała. Takie osoby są wyzywane i poniżane. To jest tragedia. Taka osadzona w areszcie nie jest już człowiekiem i nieważne, czy to już jest udowodnione – opowiada kobieta. I dodaje: - Słyszałam, jak krzyczały do niej: „Powieś się k…, zdechnij k…” Szczególnie jedna dziewczyna krzyczała do niej, że i tak ją dopadnie, i tak ją dojedzie, i to jeszcze nie koniec.
Pani Agnieszka wielokrotnie prosiła o pomoc służbę więzienną. Bez skutku. Gdy prosiła o spotkanie z psychologiem, kartki z jej prośbami ciągle ginęły. - W końcu się udało, chciałam psychologowi opowiedzieć, co stało się w łaźni, ale mi przerwała. Nie chciała tego słuchać – dodaje roztrzęsiona.
„Osadzona nie zgłaszała uwag”
Jak przyznają reporterzy Uwagi! TVN, długo zabiegali o rozmowę z przedstawicielami Zakładu Karnego numer 1 we Wrocławiu, Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Opolu, Centralnego Zarządu Służby Więziennej oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. Nikt nie chciał jednak rozmawiać. Ostatecznie reporterzy dostali oświadczenie, w którym napisano, że „osadzona nie zgłaszała uwag” oraz „nie odnotowano sytuacji, świadczących o zagrożeniu jej bezpieczeństwa osobistego w jakimkolwiek momencie”.
- Wśród ludzi, którzy trafiają do aresztów śledczych i więzień, mogą znaleźć się także ci, którzy trafili tam przez pomówienie albo z zemsty. Zanim sprawiedliwość dojdzie do tego, że to wszystko nie jest oparte na faktach, to taka osoba jest narażona na duże cierpienie – powiedział w programie prof. dr hab. n. med. Janusz Heitzman, pełnomocnik ministra zdrowia ds. psychiatrii sądowej. Jak dodał, taka osoba powinna być wysłuchana. - To nie jest tak, że to nie należy do obowiązków pracowników służby więziennej. Oni są także po to, żeby osadzonych wysłuchać i te rozmowy raportować. Jeżeli tego nie raportują, to być może chcą coś ukryć – dodaje.
Proces pani Agnieszki rozpoczął się na początku września 2022 roku przed Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze. Rozprawa troczy się z wyłączeniem jawności o co wnioskowała prokuratura. Mimo sprzeciwu obrony, sąd przychylił się do tego wniosku ze względu na charakter sprawy.
Polecany artykuł: