Mieszkańcy podwrocławskich Siechnic od kilku lat mogą „podziwiać” na billboardzie przy jednej z głównych ulic makabryczne zdjęcia zakrwawionych płodów. Zmienia się tylko narracja. Jeszcze niedawno była mowa o tym, że szczepionki wytwarzane są z abortowanych płodów. Nowe billboardy zszokowały mieszkańców podwójnie. Teraz obok koszmarnego zdjęcia znajdują się flagi ukraińska i rosyjska, a nad całością widnieje napis „Aborcja zabija wielokrotnie więcej Ukraińców i Rosjan niż wojna na Ukrainie”.
Na lokalnym forum wrze. Internauci oburzają się nie tylko z powodu przerażającego zdjęcia, ale również wplecenia w wątek aborcyjny napaści putinowskiej Rosji na Ukrainę i mordowania cywilów, w tym kobiet i dzieci. Nie bez racji wskazują, że brzmi to jak pomniejszanie, czy wręcz lekceważenie, skali rosyjskiego ludobójstwa na Ukrainie. Warto przy okazji pamiętać, że w gminie Siechnice schronienie znalazło kilkuset uchodźców zza naszej wschodniej granicy.
- Kontekst tego billboardu jest fatalny. Każdy ma prawo wyrażać swoje poglądy, ale nie można robić tego w taki sposób – komentuje radny Jakub Kłosiński, który od pięciu lat walczy z Fundacją Pro – Prawo do Życia, który wywiesza billboardy.
Do tej pory były trzy sprawy, z których fundacja dwie przegrała (w tym jedną nieprawomocnie), a w najnowszej strony czekają na ogłoszenie wyroku. Radny przyznaje, że walka o przestrzeń bez makabrycznych obrazów to walka z wiatrakami. On sam zgłasza na policji zawiadomienia z art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń, który stanowi: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spokój nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Jak walczyć z makabrą na billboardach? Radny apeluje
Kara w takim przypadku to zazwyczaj 500 zł grzywny. Sądy natomiast nie nakładają obowiązku zdjęcia billboardu. - Kolejne billboardy poruszają mieszkańców, ale głównie na internetowym forum. Niestety, nie przekłada się to na liczbę zgłoszeń na policję. Moim zdaniem to jedyna droga, żeby wywrzeć presję. Jak zawiadomień będzie kilkadziesiąt, być może fundacja zrozumie, że to nie jest dobra droga prezentowania swoich przekonań - apeluje Jakub Kłosiński. - To naprawdę niewiele kosztuje. Złożenie zawiadomienia na komisariacie, a potem kilkanaście minut w sądzie, a czasem nawet nie trzeba będzie jechać do sądu – dodaje.
Wielu mieszkańców chciałoby, aby tematem zajęła się gmina. Problem w tym, że samorząd niewiele może zrobić. Billboardy znajdują się na terenie prywatnym, zazwyczaj są wynajmowane firmom, które sprzedają „miejsce” na nich zainteresowanym podmiotom.
Ulotki od Kai Godek
To nie pierwszy przypadek, gdy środowiska tzw. obrońców życia, próbują wojnę na Ukrainie wykorzystać w swoich działaniach. Niedawno szerokim echem odbiła się informacja przekazana przez grupę Stonewall na Twitterze na temat ulotek o aborcji, które dla Ukrainek uciekających do Polski przygotowała fundacja Życie i Rodzina Kai Godek. Ulotki w języku ukraińskim przestrzegały przed skutkami aborcji, a znajdowały się na nich m.in. drastyczne zdjęcia płodów i informacja o prawnych konsekwencjach przerwania ciąży.