Lądek Zdrój po przejściu fali

i

Autor: PAP

Przerażające!

Mieszkańcy przerażeni skalą powodzi. "Takiej wody jeszcze tu nie było"

2024-09-18 20:21

Mieszkańcy Nielestna i Pilchowic (woj. dolnośląskie) zgodnie twierdzą, że takiej wody po wylaniu rzeki Bóbr jeszcze u nich nie było. Trwa wielkie osuszanie, szacowanie strat i zastanawianie się, co dalej. Wiele domów nadal jest w wodzie lub nie ma prądu.

"Najwyższa woda w historii"

Artur Świder, mieszkaniec Nielestna w gminie Wleń, powiedział reporterom Polskiej Agencji Prasowej, że to była chyba najwyższa woda w historii tej miejscowości.

- Pamiętam lata 90. W czasie powodzi w 1997 roku woda tutaj inaczej szła, było mniej tej wody. W tym roku było to około 20 centymetrów wyżej - mówi mężczyzna. - Pierwszy raz w życiu widziałem taki żywioł, który niszczy wszystko po drodze. Zapora w Pilchowicach została przelana. Cała woda poszła na Pilchowice i Nielestno. Płynęła rzeka Bóbr szerokości 200 metrów, a z drugiej strony była druga rzeka, bo zrobiła sobie drugie koryto.

W Nielestnie trwa wypompowywanie wody i wielkie suszenie rzeczy, które przetrwały. Wczoraj nie dało się tam jeszcze dojechać.

- Słyszymy, że mamy tego nie ruszać, bo ubezpieczenia czy takie rzeczy, ale jak tego nie robić. Przecież zaraz będą zarazki i bakterie. Musimy to sprzątać. Ponoć gwarantem odszkodowania mają być filmiki, jak to wyglądało - mówi Artur Świder cytowany przez PAP.

Mieszkaniec Nielestna dodał, że ludzie wspierają się w sprzątaniu, wynoszeniu zalanych rzeczy. Wśród najbardziej potrzebnych wymienił artykuły chemiczne.

- Mamy masę czyszczenia w domach - podsumowuje.

"Rzeka niosła masę syfu"

W Nielestnie unosi się specyficzny zapach. Tak samo w Pilchowicach. Ludzie mówią, że rzeką płynęła masa śmieci.

- Nie było lodówek jak kiedyś, ale rzeka niosła masę syfu - mówi jeden z mieszkańców. Widać to na ścianach. - Były białe, a woda zeszła i teraz są czarne - dodaje.

Razem z żoną czyścili garaż, w którym nadal było pełno wody.

W Pilchowicach wielu mieszkańców nie szczędziło krytyki lokalnym władzom.

- Najpierw proszono, żeby nie panikować. Potem na ostatnią chwilę dajecie znać. Teraz pan przyjeżdża? Po co? - pytała obecnego na miejscu burmistrza jedna z mieszkanek. -Teraz waszej pomocy już nie trzeba - mówiła zdenerwowana.

Burmistrz Wlenia Artur Zych odpierał zarzuty i mówił, że wszystkie informacje były przekazywane na bieżąco, a miejscowość położona obok samej tamy nie miała przy takiej wodzie szans.

"Większa fala niż w 1997 roku"

Krzysztof Michalczuk z Nielestna powiedział, że przez wieś poszła o wiele większa fala niż w 1997 roku.

- Widać ogrom zniszczeń. Drogi są podmyte, zniszczone. Dużo domów jest zalanych - media, AGD, meble. Do tego ten muł, on przecież tu zostaje po wodzie - mówi mężczyzna. Podkreślił również, że prądu jeszcze nie ma, ale energetycy pracują w okolicznych miejscowościach.

- Wszystkie, które są przy brzegu Bobru, zostały poniszczone - podsumował.

Mieszkaniec Pilchowic pan Marcin powiedział reporterom PAP, że woda w rzece nadal jest wysoka, a fala w jego ocenie była wyższa niż podczas powodzi 27 lat temu.

- Dwa tygodnie temu można było dokonać zrzutu wody i nie byłoby takich strat. Największa pomoc przyszła od ochotniczej straży pożarnej. Dziś były wojska obrony terytorialnej. Rzeką płynęły nawet samochody. Obok jest fabryka i im dwa z dziesięciu aut woda zabrała - mówił mężczyzna i podkreślił, że bardzo liczą na pomoc państwa i minimum formalności przy pomocy doraźnej.

- W domach mamy całą tablicę Mendelejewa, takie rzeczy tutaj płynęły rzeką - ocenił i rozłożył bezradnie ręce.

Sonda
Czy pomożesz jakoś ofiarom powodzi?
Na własne oczy widział jak pęka tama. Stronie Śląskie
Listen on Spreaker.