Marcel C. siekierą zarąbał najpierw 7-letniego braciszka, a następnie rodziców. Do tragedii doszło dwa lata temu w Ząbkowicach Śląskich. Motyw? 20-latek obwiniał swoją rodzinę za wszystkie swoje życiowe niepowodzenia.
Zwyrodnialec zaraz po zbrodni przyznał się do winy. Trafił do aresztu, w którym lekarze badali, czy jest zdrowy na umyśle. Bardzo szczegółowe badania wykazały, że tak. A do tego psychiatrzy są pewni, że jeśli wyjdzie on na wolność, to znowu może kogoś zabić.
9 grudnia przekonamy się, czy mieli rację. Wtedy bowiem morderca ma… opuścić areszt! To efekt skandalicznej decyzji sędziego Wiesława Pędziwiatra, z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Sędzia ten uznał, że skoro mijają dwa lata od aresztowania, to był to wystarczający czas, aby skazać 20-latka. Taka argumentacja ma swój sens, bo nie można przecież trzymać ludzi za kratami bez wyroku, ale w tym przypadku na opóźnienia miała wpływ choćby pandemia. - Swoją decyzją pokazał, że nie interesuje go społeczeństwo – mówi wiceminister Marcin Warchoł. - Miejsce oskarżonego jest za kratami. Sprzeciwiam się takiej decyzji sądu – dodaje.
Sprzeciwia się również Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, która złożyła zażalenie na decyzję Pędziwiatra – już we wtorek, 30 listopada została ona dostarczona do… Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Rozpatrywać ją teraz będzie jednak nie jeden sędzia, ale aż trzech. Mamy nadzieję, że podejmą jedyną słuszną w tym przypadku decyzję i przedłużą areszt dla zwyrodnialca. Mają na to raptem kilka dni.
Przypomnijmy, że przed Sądem Okręgowym w Świdnicy trwa proces Marcela C. Ma zakończyć się za kilka miesięcy. Mordercy grozi dożywotnie więzienie.