Przylądek nadziei nie jest odosobniony w braku białego personelu. Zamykanie oddziałów szpitalnych we Wrocławiu to tylko kwestia czasu. Pielęgniarki alarmują o tym od kilkunastu lat, ale sytuacja w tej chwili staje się już dramatyczna. Na Dolnym Śląsku największe braki są w szpitalu przy Borowskiej, Koszarowej i Kamińskiego.
W szpitalu na Borowskiej jest 70 wakatów. - Jesteśmy w stanie zatrudnić kilkadziesiąt pielęgniarek. Radzimy sobie w ten sposób, że pielęgniarki biorą nadgodziny, dodatkową pracę - mówi Monika Kowalska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej.
>>> Studenci Politechniki Wrocławskiej zaprezentowali nowy bolid RT09 [AUDIO]
Ponad połowa pielęgniarek na Dolnym Śląsku jest w wieku przedemerytalnym. - Średnia wieku w 2018 r. to były 52 lata, a więc za chwilę nas zabraknie. Jeżeli nie uzupełnimy tych niedoborów pielęgniarkami, które kończą szkoły, młodym personelem, to będzie dramat - mówi Lilianna Pietrowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych dla region dolnośląskiego.
Nie wszyscy dyrektorzy też przyznają się do braków kadrowych. A wynikają one częściowo ze zmiany norm zatrudnienia, które obowiązują od 2019 r. Wskaźnik ten wynosi 0,6 etatu na łóżko na oddziałach zachowawczych, 0,7 na zabiegowych i 0,8 na dziecięcych. Oznacza to, że na oddziale liczącym 30 łóżek zatrudnionych powinno być 21 pielęgniarek. Szpitale na razie próbują omijać normy, np. likwidując łóżka.
Z drugiej strony brak pielęgniarek wynika również z braku wykwalifikowanej kadry. Studentów pielęgniarstwa nie brakuje, ale licznie wyjeżdżają za granice. Spowodowane jest to niskimi placami i brakiem możliwości rozwoju np. w postaci refundowanych szkoleń czy kursów. Studenci pielęgniarstwa mimo trudów tego zawodu mają motywację.
- Moja mama jest pielęgniarką, ale odwodziła mnie od tego pomysłu z powodu zarobków - mówi jedna ze studentek.
W urzędzie marszałkowskim pojawił się pomysł, jak zatrzymać absolwentów pielęgniarstwa na Dolnym Śląsku. - Dr Dominik Krzyżanowski wyszedł z propozycją ufundowania stypendiów dla studentów ostatnich lat od października do czerwca z warunkiem podjęcia pracy po ukończeniu studiów w placówce na terenie woj. dolnośląskiego - mówi Joanna Rosińczuk, dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
W przyszłym roku zwiększy się też limit miejsc na studia. Zamiast 120 osób uczelnia przyjmie 140. Z badań prowadzonych na uniwersytecie medycznym we Wrocławiu wynika, że absolwenci pielęgniarstwa po studiach najczęściej wyjeżdżają do Skandynawii, Niemiec i Wielkiej Brytanii.