Rodzina będzie walczyć, by sąd uznał, że Igor został zamordowany

i

Autor: Ewelina Wąs Rodzina będzie walczyć, by sąd uznał, że Igor został zamordowany

Ojciec Igora Stachowiaka: "Do dziś nie usłyszeliśmy słowa przepraszam". Rodzina będzie walczyć, by sąd uznał, że Igor został zamordowany [AUDIO]

2018-04-06 10:35

Co ciekawe, sprawę, mimo jej wagi oraz rozgłosu, skierowano do sądu rejonowego. Skąd taka decyzja?

Igor Stachowiak zmarł w maju 2016 roku po tym,  jak został zatrzymany na wrocławskim Rynku i przewieziony na komisariat przy ulicy Trzemeskiej. Tam policjanci kilkukrotnie razili go paralizatorem, mimo, iż był skuty kajdankami.

Akt oskarżenia przeciwko czterem policjantom, którzy  uczestniczyli w zatrzymaniu 25-latka, wpłynął już do sądu. Policjanci odpowiedzą za przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad  zatrzymanym. Rodzina Igora domagała się zarzutu spowodowania śmierci, jednak prokuratura nie znalazła na to dowodów.

- To, co widzieliśmy na materiale z paralizatora to są tortury. Trzeba nazwać rzecz po imieniu. Mam wrażenie, że nawet prokuratura trochę bagatelizuję tę sprawę, bo każdy ucieka od oceny tej sytuacji. Nawet wizualnie widać co tam się działo. Jestem trochę zaskoczony stanowiskiem poznańskiej prokuratury - przyznaje Maciej Stachowiak, ojciec Igora.

>> Zaginął w połowie marca. W Wielki Piątek został znaleziony martwy w mieszkaniu na wrocławskim Rakowcu

"Tam mogło się dziać dużo poważniejszych rzeczy. Nie wszystko się nagrało"

Stachowiak zapowiada walkę o zmianę kwalifikacji prawnej. Zdaniem rodziny zmarłego to było zabójstwo.

- Jeśli ktoś względem osoby niesłusznie zatrzymanej używa kajdanek, gazu, paralizatora, siły fizycznej. Widać, że na rynku było to mało profesjonalne, bo to ewidentnie było duszenie. Nie wszystko się pewnie nagrało na tym paralizatorze, także obawiam się, że tam się działo wiele innych, poważniejszych rzeczy - ocenia Maciej Stachowiak.

Prokuratura nabiera wody w usta

Na razie nie wiadomo kiedy proces ruszy. Oskarżonym policjantom grozi do pięciu lat więzienia.

Pełnomocnik rodziny Stachowiaków będzie próbował przekonać sąd, że policjanci musieli wiedzieć, że nadużywanie paralizatora może doprowadzić do śmierci człowieka. Co ciekawe, sprawę, mimo jej wagi oraz rozgłosu, skierowano do sądu rejonowego, który jest sądem powszechnym, rozstrzyga większość codziennych spraw zgłaszanych do wymiaru sprawiedliwości. Skąd taka decyzja? Reporter Radia ESKA Damian Bonarek próbował zadać to pytanie rzeczniczce Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, jednak ta odmówiła komentarza.

Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka:

Czytaj także: Wielki syf na Wyspie Słodowej. Znak, że przyszła wiosna? [WIDEO]