Niecodzienna akcja ratunkowa miała miejsce we wtorek (2 listopada) na Dolnym Śląsku. W samo południe dyżurny straży pożarnej z Wołowa otrzymał informację, że zagrożone jest zdrowie i życie mężczyzny znajdującego się 37 metrów nad ziemią. Okazało się, że 27-letni operator ogromnego dźwigu bardzo źle się poczuł. Siedzący w kabinie żurawia mężczyzna odczuwał silny ból głowy i w klatce piersiowej. 27-latek czuł się na tyle fatalnie, że nie był w stanie samodzielnie opuścić kabiny, ani tym bardziej zejść o własnych siłach na dół.
ZOBACZ TEŻ: Dolny Śląsk: Pasażerowie pchali pociąg, który utknął na stacji!
Na miejsce natychmiast udali się strażacy, którzy mieli za zadanie ewakuować 27-latka. Niestety, strażacki podnośnik o wysięgu 23 m okazał się za krótki. Do kabiny brakowało 14 metrów. W tej sytuacji trzeba było zastosować techniki z zakresu ratownictwa wysokościowego.
Do kabiny operatora żurawia wspięło się dwóch strażaków wyposażonych w sprzęt niezbędny do prowadzenia akcji na dużej wysokości. W pierwszej kolejności ratownicy starali się uspokoić mocno zestresowanego mężczyznę. Następnie wytłumaczyli mu na czym będzie polegać akcja, po czym przystąpili do ewakuacji. Zabezpieczony szelkami ratowniczymi i asekurowany przez strażaków, 27-latek przy pomocy lin został ewakuowany bezpiecznie na ziemię, gdzie czekała już na niego karetka pogotowia ratunkowego.
Polecany artykuł: