Wrocław. Rady programowe bez pieniędzy
Od kilku tygodni na SE.pl opisujemy rady programowe, które powstały przy wrocławskich spółkach miejskich. Odkryliśmy, że mają je cztery publiczne instytucje: Aquapark, MPWiK, TBS i Wrocławski Park Technologiczny. Okazało się, że członkowie większości tych rad to znajomi, bądź politycznie sojusznicy, prezydenta Wrocławia, Jacka Sutryka. Aby zasiadać w takiej radzie więcej nie trzeba - kompetencje nie mają żadnego znaczenia. Za miesiąc pracy w radzie (przykładowo rada Aquaparku spotykała się dwa razy w roku) każdy z członków inkasował 2 tysiące złotych miesięcznie.
Co robili? Nie do końca wiadomo. Ustaliliśmy np. że członkowie rady Aquaparku wymyślili, żeby w basenowym bufecie były sałatki. A gdy już je wprowadzono, to je jedli, żeby sprawdzić, czy są dobre. To, niestety, nie żart.
Oburzenie mieszkańców sięgnęło jednak zenitu, kiedy okazało się, że swoją radę ma także TBS Wrocław, czyli firma, która ma za zadanie budować (i utrzymywać) bloki mieszkalne dla niezamożnych wrocławian.
Kilka miesięcy ludzie dostali drastyczne podwyżki czynszu, a prezydent Sutryk mówił wtedy, że czasy są trudne i trzeba się do tego przyzwyczaić. Do trudnych czasów łatwiej się było przyzwyczaić jego kolegom z rady programowej TBS, bo ci dostawali co miesiąc dwa tysiące złotych za swoje usługi. Wśród członków rady był np. Jarosław Charłampowicz (radny PO), czy Aleksandra Leszczyńska-Ociepa, żona wiceministra obrony narodowej Marcina Ociepy.
Temat rad programowych oburza wrocławian, ale zainteresował też mieszkańców pozostałej części Polski. Niestety - jak można usłyszeć od wielu - przez działanie ekipy Sutryka, miasto jest głównie w tym kontekście wyśmiewane i po prostu skompromitowane.
Teraz Jacek Sutryk udaje, że nie jest odpowiedzialny za rady, a winą obarcza się prezesów spółek. Już zwolniono szefa i jego zastępcę z TBS. Włos z głowy jednak nie spadł Grzegorzowi Kaliszczakowi, szefowi Aquaparku (rada od sałatek). Przypomnijmy, że niedawno kupił od dom od Sutryka za ok. milion złotych.
W środę, 30 listopada, w urzędzie podjęto decyzję, że rady mogą zostać, ale członkowie będą pracować w nich za darmo. - Rozmawiałem z prezesami spółek, którzy argumentowali potrzebę utrzymania takich gremiów w swoich spółkach. Przychylając się do ich wniosków postawiłem jeden warunek: mają działać wyłącznie społecznie – powiedział Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.
Lepiej późno, niż wcale - bo dla budżetu Wrocławia to oszczędność dochodząca do miliona złotych. Tak czy owak, to dobra decyzja prezydenta Sutryka, trzeba się cieszyć, że ją podjął. Słyszymy też z wiarygodnych źródeł, że gospodarz Wrocławia został w rady wmanewrowany przez swojego bliskiego współpracownika.
Na koniec zapamiętajmy nazwiska tych wszystkich, którzy w radach zasiadali, kiedy były za to pieniądze. Porównamy z tymi, którzy to samo robić będą za darmo.