"Dolny Śląsk - Wspólna Sprawa" zrzesza więc m.in. Romana Szełemeja (prezydent Wałbrzycha), Jerzego Łużniaka (prezydent Jeleniej Góry), Beatę Moskal-Słaniewską (prezydent Świdnicy) oraz sporo burmistrzów i wójtów z całego województwa. Na chwilę obecną w ugrupowaniu są gospodarze gmin i powiatów, w których mieszka połowa (z 3 milionów) obywateli Dolnego Śląska. Choć prezydent Jacek Sutryk zapewnia, że stowarzyszenie nie zostało zawiązane przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, to zamysł jest jasny: zdobyć władzę w regionie. Bo to pozwala na dostęp do ogromnych środków finansowych, którymi teraz dysponuje właśnie PiS z Bezpartyjnymi Samorządowcami.
- Jesteśmy razem nie dla pieniędzy i nie ze strachu. Wręcz odwrotnie - mamy odwagę walczyć o sprawy naszych małych ojczyzn. Mieszkańców naszych miast i miasteczek. Jesteśmy razem, bo nam zależy i ważne są dla nas takie przymioty jak demokracja, wolność, samorząd - mówił podczas spotkania założycielskiego Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, członek PO.
W stowarzyszeniu "Dolny Śląsk - Wspólna Sprawa" członków tej partii jest więcej. Interesujące, że w nadchodzących wyborach do sejmiku PO nie wystawi swoich list. Stanie się tak pierwszy raz od 2001 roku, czyli od czasu powstania tego ugrupowania.
- Powstanie jedna lista "Dolny Śląsk - Wspólna Sprawa". Biorąc pod uwagę ordynację wyborczą, musi być jak najmniej konkurencyjnych ugrupowań. Nie może być tak, że jest kilka list, a na nich ludzie, którzy mają podobne poglądy - bo wtedy przegramy - tłumaczy Jerzy Łużniak, prezydent Jeleniej Góry z PO.
Polecany artykuł:
Politycy PO, z którymi rozmawialiśmy przyznają, że w obecnej sytuacji takie rozwiązanie będzie najlepsze.
- Bo pozwoli wygrać z PiS w regionie - mówią jedni. - Zwróćmy uwagę, że w wyborach będziemy walczyć nie tylko z PiS, ale i z Bezpartyjnymi. Dlatego Wspólna Sprawa ma sens i uważam, że to dobra idea - słyszymy od drugich.
Część polityków PO nie ukrywa jednak oburzenia.
- Ten pomysł to Obywatelski Dolny Śląsk bis. Tak jak wtedy, tworząc listę z Rafałem Dutkiewiczem, wzmocniliśmy wszystkich naszych sojuszników, tylko nie PO. Drugi raz nie możemy sobie na to pozwolić. Chyba Grzegorz (Schetyna - przyp. red.) musi wyjaśnić kilku kolegom o co chodzi w polityce - mówi nam jeden z członków PO.
Inni zauważają, że nikt im nie zdradził żadnych szczegółów, a całość wygląda jak próba promocji Jacka Sutryka kosztem partii. W PO doszło więc do sporej konsternacji. Część działaczy przekonuje przy tym, że tylko lista krajowa ma szanse powodzenia w wyborach.
Pomysły stworzenia listy nie pod flagą swojej partii stara się zdementować poseł Michał Jaros.
- To nie jest prawda. Platforma Obywatelska albo Koalicja Obywatelska na pewno wystawi swoje listy do sejmiku - ucina Michał Jaros.
Niewykluczone też, że do Wspólnej Sprawy dołączy też Nowa Nadzieja Rafała Dutkiewicza.
- Nie słyszałem o tym projekcie, nie znam szczegółów. Ale jeśli ugrupowanie to jest po drugiej stronie barykady niż PiS, to na pewno będę przyglądał się mu z życzliwością. Za kilka dni porozmawiam z Jackiem Sutrykiem, na pewno również o tym projekcie - mówi nam były prezydent Wrocławia.