Pogrzeb Zosi z Kudowy-Zdroju
- Nigdy nie ma dobrego czasu na śmierć, a co dopiero gdy mówimy o dziecku - mówił ksiądz podczas nabożeństwa w kościele św. Katarzyny w Kudowie Zdrój. W mszy uczestniczyło mnóstwo osób, świątynia była wypełniona, a sporo uczestników stała przed wejściem do kościoła. Zebranym, którzy przyszli pożegnać 9-letnią Zosię nie ukrywali wzruszenia. - Gdy pomyślę o tym, co się stało, jak ona cierpiała, to od razu płaczę - mówiła nam znajoma rodziny, którą spotkaliśmy na cmentarzu.
Do tragedii doszło 29 kwietnia. Zosia bawiła się pod domem, na górce. W zimie dzieci zjeżdżają z niej na sankach, w ciepłe miesiące rozkładają tam kocyki...
Nagle rozległ się warkot silnika i z górki wyskoczyła potężna terenówka. Za kierownicą siedział Szymon M. Samochód spadł na Zosię... Dziewczynka nie miała żadnych szans. Świadkowie mówili, że Szymon M. chciał sprawdzić możliwości swojego samochodu. Wybrał górkę, o której wiedział, że jest miejscem zabaw małych dzieci.
ZOBACZ TEŻ: Horror w Zgorzelcu! Ludzkie zwłoki w garażu urzędu. Na drzwiach ślady drapania
Szymon M. uciekł z miejsca wypadku. Nie zatrzymał się nawet, aby sprawdzić, czy dziecku można jakoś pomóc. Postanowił ukryć samochód w krzakach, licząc, że nie wyda się co zrobił. Policja jednak szybko go złapała. Trafił do aresztu, w którym poczeka na rozprawę sądową. Taki sam los spotkał mężczyznę, który podczas wypadku siedział na fotelu pasażera.
Łukaszowi M. grozi 12 lat więzienia, a jego znajomemu 3.