Wrocław

i

Autor: Pixabay Najbardziej i najmniej zadłużone stolice województw w Polsce

Padają mocne oskarżenia

Radni zarabiają w miejskich spółkach. Później głosują, jak chce Jacek Sutryk?

2023-01-12 4:46

Marta Kozłowska, Agata Gwadera-Urlep, Paweł Karpiński i Ewa Wolak. Łączy ich to, że są radnymi miejskimi Platformy Obywatelskiej i prezydenta Jacka Sutryka. Ale nie tylko. Wspólnym mianownikiem jest również fakt, że cała czwórka pracuje w instytucjach podległych gminie Wrocław. Czyli, uproszczając - płaci im Jacek Sutryk, którego przynajmniej w teorii powinni kontrolować.

We wrocławskiej radzie miejskiej większość ma klub radnych Jacka Sutryka. W jego skład wchodzą m.in. radni Platformy Obywatelskiej i Nowej Lewicy - wspierają oni gospodarza miasta. - Nie sprzeciwiają mu się, zawsze podnoszą ręce wtedy, kiedy Jacek Sutryk tego oczekuje - mówi Robert Grzechnik, radny opozycyjnego klubu Prawa i Sprawiedliwości.

Wśród radnych PO jest aż czwórka, która na co dzień jest zatrudniona w przedsiębiorstwach, które są własnością miasta, czyli podlegają Jackowi Sutrykowi. Mamy więc do czynienia z sytuacją, że radni są opłacani z pieniędzy miejskich. - To po prostu korupcja - komentuje Katarzyna Obara, była dziennikarka, radna miejska, ale też kandydatka na prezydenta Wrocławia w ostatnich wyborach. - A dokładniej, to polityczna korupcja. Radni przez to, że pracują w spółkach podległych miastu nie są niezależni. Bo gdyby postawiliby się prezydentowi, to mogliby stracić pracę, czyli dochody. To jest oczywiście patologia i tak nie powinno być - dodaje nasza rozmówczyni.

Jeszcze kilka lat temu oburzenie wywoływał fakt, że dyrektorem w Śląsku Wrocław (wtedy miasto jednak nie było jedynym właścicielem) został Wojciech Błoński, wtedy też radny miejski. Też padały oskarżenia o brak niezależności.

Teraz mamy zaś do czynienia z sytuacją o wiele bardziej wymowną, bo Agata Gwadera-, Paweł Karpiński, Marta Kozłowska i Ewa Wolak pracują w stuprocentowych miejskich instytucjach i najwyraźniej nikomu to nie przeszkadza. Z drugiej strony, nikomu też nie przeszkadzały rady programowe, czyli kompromitujący Wrocław mechanizm pozwalający zarabiać pieniądze znajomym i politycznym sojusznikom Jacka Sutryka...

Chcieliśmy dowiedzieć się, czy zdaniem prezydenta Sutryka etyczne jest, aby radni, którzy - w teorii - powinni go kontrolować i być w pełni niezależni, są opłacani miejskimi pieniędzmi. Prezydent (podobnie jak jego rzecznicy) nie raczył jednak odebrać od nas telefonu. Nie odpisano nam również na mejla (wysłanego we wtorek w południe).

Rozmowy z nami unika też Renata Granowska, wiceprezydentka i jednocześnie szefowa wrocławskiej Platformy. Mimo że wiedziała o czym chcemy porozmawiać, odrzucała nasze połączenia. W PO podnoszą się jednak głosy niezadowolenia: "nie tak to wszystko powinno wyglądać".

Czwórka opisywanych radnych również - mimo wielokrotnych prób z naszej strony - nie zdecydowała się porozmawiać na temat ich zatrudnienia.

Jedyny, który postanowił zabrać głos to Jarosław Krauze, szef klubu Sutryka. Stwierdził, że zatrudnienie radnych w jednostkach podległych gminie jest zgodne z prawem. O etyce jednak rozmawiać nie chciał.

Krauze ma rację. Można bowiem zatrudniać radnych w jednostkach podległych gminie - na niższych stanowiskach. Nie ma jednak ani słowa o wysokości wypłat. - Szkoda, że to samo prawo nie pozwala mi brać udziału w przetargach organizowanych przez miasto i wszystkie jego instytucje. Jako radny nie mogę bowiem czerpać korzyści z majątku gminy. Jako przedsiębiorca tracę na tym, a radni z klubu Sutryka zyskują. Absurd - dodaje radny Robert Grzechnik.

Warto też przypomnieć, że rady programowe, z których śmiała się cała Polska, też były zgodne z prawem. Zgodne z prawem jest też wymienianie się stołkami (dla siebie i swoich ludzi), co praktykuje Jacek Sutryk i zaprzyjaźnieni prezydenci innych miast. Zgodne z prawem było też zakupienie domu z basenem przez prezydenta od właściciela klubu sportowego, który jest dotowany milionami przez miasto. W końcu, zgodnie z prawem była sprzedaż innego domu przez Sutryka Grzegorzowi Kaliszczakowi, który jest prezesem miejskiego Aquaparku. Tak samo zgodne z prawem było awansowanie na prezesa miejskiego ZOO żony Kaliszczaka, już po tym jak ten kupił dom od prezydenta.

Przyjrzyjmy się oświadczeniom majątkowym wymienionym wyżej samorządowców. Warto wiedzieć, że każdy z nich rocznie dostaje też ok. 26 tysięcy złotych diety radnego.

Agata Gwadera - Urlep

Jest zatrudniona w spółce miejskiej Spartan, która zajmuje się różnymi zagadnieniami z zakresu sportu. Radna Gwadera - Urlep (dane za rok 2021) zarobiła tam 87 tysięcy złotych. Obecnie jako jedyna pracownica może nie przychodzić do pracy, a powierzone zadania wykonuje z domu.

Paweł Karpiński

Pracuje w miejskiej spółce Wrocławski Park Technologiczny. To firma, która zajmuje się szeroko rozumianym biznesem. Radny Karpiński zarobił tam (2021) 118 tysięcy złotych.

Marta Kozłowska

Radna zarabia w spółce miejskiej MPWiK. Jest tam specjalistką i w 2021 roku zarobiła 80 tysięcy złotych.

Ewa Wolak

Pracuje we Wrocławskim Centrum Doskonalenia Nauczycieli, w którym jest konsultantem. W 2021 roku zarobiła tam 90 tysięcy złotych.

Warto też dodać, że radni miejscy pracę dostali już za czasów rządów Jacka Sutryka. Wcześniej Karpiński pracował w urzędzie marszałkowskim, Gwadera - Urlep w urzędzie pracy, Marta Kozłowska w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Kobierzycach, a Ewa Wolak była posłanką.

Cenne znalezisko we wrocławskim ZOO