Był 1 sierpnia 2011 roku. 25-letnia Sabina Konradt mieszkała z ojcem i siostrą w Wiązowie pod Strzelinem na Dolnym Śląsku. Około godz. 16 była widziana po raz ostatni, miała iść nad rzekę – jej ulubione miejsce spacerów. Później nikt już nie widział kobiety.
W środę, 31 maja 2023 roku, policjanci ze Strzelina, przy wsparci mundurowych z ościennego powiatu, przy wykorzystaniu psa tropiącego, prowadzili działania w kilku miejscach. - Rejon ten był już dokładnie przeszukiwany jeszcze w 2011 roku tuż po otrzymaniu zgłoszenia o zaginięciu kobiety. Jednak tym razem początkowy etap poszukiwań koncentrował się na lądzie, następnie gruntownej kontroli został poddany dolny odcinek rzeki Oława – tłumaczy asp. Łukasz Porębski ze strzelińskiej policji.
Czy policja pozyskała nowe informacje, dotyczące zdarzenia, a może nastąpił przełom w sprawie? Niestety, nic na to nie wskazuje. Jak wyjaśnia Łukasz Porębski, poszukiwania kobiety nigdy nie zostały zakończone, a śledczy co jakiś czas wykonują nowe czynności w sprawie. Zwłaszcza gdy mogą użyć do tego nowych technik kryminalistycznych.
Dodatkowo, wkrótce przed sądem zakończy się sprawa dotycząca uznania pani Sabiny za zmarłą. Jest to więc ostatni moment, by znaleźć trop prowadzący do wyjaśnienia tajemnicy. Przy okazji policjanci zwracają się z prośbą do wszystkich, którzy mogą posiadać jakiekolwiek informacje na temat zaginionej. W tej sprawie można kontaktować się z policją w Strzelinie pod nr tel. 47 87 232 17, 47 87 232 00 i 47 87 232 22 lub powiadomić najbliższą jednostkę policji.
Co się stało z Sabiną Konradt?
Sabina Konradt miała ok. 170 cm wzrostu, szczupłą sylwetkę i włosy koloru ciemny blond (farbowane, proste długości do ramion). W momencie zaginięcia była ubrana w spodnie jeansy koloru granatowego, bluzę koloru czerwonego, polar koloru różowego oraz pomarańczowe buty sportowe.
- Sabina była osobą niepełnosprawną, w związku z czym była postrzegana też jako osoba łatwowierna, która mogła zawierzyć innym osobom, którzy mogli ją na przykład wykorzystać. Sabina kilka dni przed zaginięciem poinformowała swoją siostrę, że jeździ za nią prawdopodobnie jakiś samochód na niemieckich rejestracjach. Niby miał ją śledzić – powiedziała w programie Interwencja na antenie Polsatu News Aldona Błaszczyk-Szostak z Fundacji Na Tropie.
Jak mówi nam Łukasz Porębski, wątek tajemniczego BMW, który miał być widziany przez kobietę, był sprawdzany przez śledczych, ale nie udało się znaleźć żadnych śladów czy zeznań, które by go potwierdzały.
Wzruszające słowa siostry
Co się mogło więc stać? Policja nie wyklucza żadnej z opcji, ale dwie hipotezy są uznawane za najbardziej prawdopodobne. Według pierwszej, pani Sabina wpadła do Oławy, a nurt rzeki zniósł ciało, którego dotąd nie udało się odnaleźć. Według drugiej… kobieta mogła po prostu opuścić miejsce zamieszkania, by osiąść gdzieś indziej. - Nawet jeżeli nie chcesz być z nami, daj znać chociaż, że żyjesz! Że jesteś bezpieczna! I pamiętaj, że cię bardzo kochamy – powiedziała w Interwencji pani Anita, siostra zaginionej. Wcześniej zamieściła wzruszający wpis w mediach społecznościowych, gdzie napisała m.in. „Przez te wszystkie długie lata robiłam wszystko, aby Cię odnaleźć i obiecuję – nigdy się nie poddam. Czekam na Ciebie kochana. Kocham Cię. Twoja siostra Anita”.