Damian Gąska

i

Autor: Krystyna Pączkowska / Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław. Co się dzieje z Damianem Gąską?

2020-06-16 21:12

Gdy Damian Gąska przechodził do Śląska Wrocław z I-ligowych Wigier Suwałki, działacze klubu ze stolicy Dolnego Śląska byli zachwyceni. Wygrali wtedy walkę o młodego pomocnika z kilkoma innymi zespołami. Dariusz Sztylka, który osobiście nadzorował transfer, mówił po podpisaniu umowy z Gąską: "Ma wielki potencjał. Ustawiony obok bardziej doświadczonych zawodników może dać naszej drużynie bardzo wiele."

Damian Gąska sam o sobie mówi, że jest klasyczną "10". Na tej pozycji czuje się najlepiej i najpewniej. Za trenera Tadeusza Pawłowskiego grał właśnie w środku pola. W zeszłym sezonie występował zresztą często, bo 29 razy (na 37 kolejek). Nie ukrywajmy: Gąska może nie zachwycił, ale też nie rozczarował. Można było się spodziewać, że ten sezon będzie już jego. Tymczasem, teraz ma na koncie raptem 9 występów w rundzie jesiennej i 4 w wiosennej. Wchodził głownie z ławki, do tego piłkarz był wystawiany na skrzydle.

W zimie zgłosiła się po niego Miedź Legnica. Ale piłkarz zdecydował się zostać we Wrocławiu i walczyć o skład.

- Gąska popełnił błąd, nie korzystając z możliwości wypożyczenia. Ten sezon to dla niego przestój w karierze, stracony czas - analizuje Krzysztof Banasik, redaktor naczelny serwisu SLASKnet.com.

Sytuacja młodego zawodnika jest o tyle dziwna, że jego konkurenci do gry na pozycji "10" nie powalają na kolana.

- Śląsk raczej nie może mówić o komforcie na tej pozycji. Grali tam najczęściej Chrapek i Pich. Ten pierwszy jest chimeryczny, a drugi to skrzydłowy. Słowak na "10" to eksperyment Lavicki, do którego trener powrócił teraz po kilku miesiącach - dodaje Banasik.

Smaczku dodaje fakt, że Chrapek na pewno, a Pich najprawdopodobniej nie zagrają we Wrocławiu w przyszłym sezonie. Kończą się im kontrakty, a z naszych informacji wynika, że w przypadku Słowaka szansa na nową umowę jest minimalna. Gąska zaś ma ważny kontrakt. Dla sporej części kibiców sytuacja jest niezrozumiała, zwłaszcza, gdy popatrzymy na ostatni mecz z ŁKS. Śląsk wysoko wygrywał, a trener Lavicka wpuścił na plac Chrapka, choć na ławce siedział Gąska. To był idealny mecz, aby sprawdzić młodego piłkarza i być może sprawić, żeby się przełamał.

Może więc fakt, że Gąska nie gra ma drugie dno?

- Możliwe, że jest jakiś powód, który jest ukrywany przed opinią publiczną i kiedyś się się o nim dowiemy - zastanawia się Banasik.

O sytuację piłkarza zapytaliśmy jednego z ważnych działaczy Śląska.

- Nie ma żadnego drugiego dna. Nie ma żadnego konfliktu na linii trener - zawodnik. Damian miał ostatnio kontuzję. Może dlatego trener nie chce go wprowadzać? W klubie wszyscy zdajemy sobie z potencjału Gąski i bardzo na niego liczymy - zaznacza nasz rozmówca.

W niedzielę Śląsk zagra pierwszy mecz w grupie mistrzowskiej. Kibice liczą, że w 7 najbliższych kolejkach Gąska w końcu pojawi się na boisku i pokaże na co go stać na pozycji nr 10.

- Na pewno powinien dostać prawdziwą szansę, czyli rozegrać kilka meczów w środku, a nie na skrzydle - kończy Banasik.

Trudno też oczekiwać, aby ambitny zawodnik chciał zostać w klubie, skoro odgrywa w nim tak marginalną rolę. Z naszych informacji wynika, że o Gąskę pytają inne zainteresowane zespoły.

Oby jednak szybko pokazał, że warto na niego stawiać i stał się pierwszoplanową postacią drużyny, która wreszcie skorzysta na jego potencjale.

Super Sport 15 VI

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj