Do, jak się później okazało tragicznego w skutkach zdarzenia, doszło w niedzielę (15 maja) w nocy, w okolicach klub u Firlej przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu. Trzech mężczyzn miało być świadkami próby włamania do samochodu. Załapali domniemanego sprawcę i zatrzymali do czasu przyjazdu policji. Na miejscu zjawił się również zespół ratownictwa medycznego, ale nie ratownicy nie podjęli z początku żadnych działań.
ZOBACZ TEŻ: Trzech młodych mężczyzn zginęło po interwencjach policji. Co dzieje się na Dolnym Śląsku?
Potem na miejsce przyjechało dwóch nieumundurowanych policjantów, którzy „przejęli” mężczyznę. Według świadka zdarzenia, z którym rozmawiał Onet, zatrzymany mężczyzna nie był agresywny, ale próbował się wyswobodzić. - Przewrócili go na brzuch, zaczęli przeszukiwać, słychać było, jak pytali go o imię. Jego odpowiedź była niezrozumiała – powiedziała Onetowi pani Anna.
Kontrterroryści na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu. Co za akcja! ZOBACZCIE GALERPIĘ PONIŻEJ.
Według relacji Wyborczej, policjanci chcieli założyć mężczyźnie kajdanki, nie było to jednak łatwe. Jeden z funkcjonariuszy przycisnął plecy leżącego mężczyzny kolanem, ale ten po chwili zasłabł. Wtedy do akcji ruszyli ratownicy medyczni, którzy najpierw reanimowali mężczyznę, a następnie zawieźli go do szpitala. Tam, około godzinę po zdarzeniu, zmarł.
Gdy jeszcze trwała reanimacja, jeden z policjantów - jak relacjonuje Onet powołując się na świadka zdarzenia - miał powiedzieć do kolegi po fachu, że „będzie jak z Igorem”. W ten sposób funkcjonariusz nawiązał do śmierci Igora Stachowiaka, który zmarł na komisariacie przy Trzemeskiej w maju 2016 roku. Czterej policjanci zostali skazani za torturowanie 25-latka, ale sądy nie znalazły bezpośredniego związku pomiędzy zgonem a działaniem mundurowych.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Wrocław - Stare Miasto. - Postępowanie dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci nieznanego mężczyzny. Jego tożsamości na razie nie udało się ustalić, bowiem nie miał przy sobie ani dokumentów, ani telefonu. Również badanie linii papilarnych nie dały rezultatu – powiedziała nam Małgorzata Dziewońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Jak dodała, prokuratura zabezpieczyła najważniejsze dowody, m.in. przesłuchała świadków, zabezpieczyła monitoring i przeprowadziła oględziny miejsca zdarzenia. - Przeprowadzona sekcja zwłok nie doprowadziła do wskazania przyczyny śmierci. Według biegłego, obrażenia które miał denat były powierzchowne i nie przyczyniły się do zgonu – dodała Dziewońska.
Czarna seria dolnośląskich policjantów
Przypomnijmy, że już kolejny zgon na Dolnym Śląsku w wyniku albo po interwencji policjantów. Czarna seria zaczęła się pod koniec lipca ubiegłego roku, gdy we wrocławskiej izbie wytrzeźwień zmarł Ukrainiec Dmytro Nikiforenko, który był m.in. bity i duszony przez policjantów.
2 sierpnia zmarł w szpitalu Łukasz z Wrocławia, który trafił tam po interwencji policji, którą wezwała rodzina mężczyzny bojąc się, że może chcieć popełnić samobójstwo.
Następnie 6 sierpnia w Lubinie po policyjnej interwencji zmarł 34-letni Bartosz.