Do zdarzenia doszło w październiku 2016 roku, ale sprawa została ujawniona dopiero teraz. 64-latek podczas wielogodzinnej operacji był w narkozie. Do stołu przypięto go pasami. Mimo to w czwartej godzinie operacji pacjent upadł. Rodzina mężczyzny dowiedziała się o tym dopiero następnego dnia.
- Zadzwoniono do nas, poinformowano, że zdarzył się wypadek, że tato osunął się ze stołu. Wskutek tego są powikłania: był niedowład ręki, uszkodzenie splotu barkowego. W początkowej fazie nie czuł w ogóle nóg, miał dziurę w głowie - opowiada pani Iza, córka zmarłego.
Żona pacjenta: "Lekarze nie chcieli nam nic wyjaśnić"
Rodzina mężczyzny twierdzi, że nikt z personelu nie chciał z nimi rozmawiać o tym wydarzeniu.
- Próbowałam pytać dwóch lekarzy na OIOM-ie. Cały czas odsyłano nas do ordynatora, który był przy operacji. Nie uzyskałam żadnej informacji - tłumaczy pani Wiktoria, żona 64-latka.
Prokuratura sprawdzi czy to była wina lekarzy
Mężczyzna zmarł ponad miesiąc po wypadku. Dyrekcja szpitala zapewnia, że personel nie dopuścił się zaniedbań, mogło wydarzyć się jedynie "działanie niepożądane".
- Podczas tej operacji pacjent był przypięty pasami, ale pamiętajmy, że pacjent swoje waży, operacja trwa kilka godzin, a pacjent się poci, powstaje spora wilgotność i zdarzyło się. Trudno winić za to kogokolwiek, ale pamiętajmy, że jest wszczęte postępowanie prokuratorskie, które być może wskaże czyjąś winę - wyjaśnia Jan Talaga, dyrektor Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu.
Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jeśli okaże się, że zawinili lekarze, może im grozić do trzech lat więzienia.
Zobacz materiał NOVA TV 24 GODZINY:
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka: