Ta sprawa wielu osobom zmroziła krew w żyłach. Mieszkańcy bloku w Kudowie-Zdroju skarżyli się na fetor, dobywający się z jednego z mieszkań. Lokum należało do państwa S., starszego małżeństwa, którego dawno nikt nie widział. To na tyle niepokoiło, że wyważono drzwi i do środka weszły służby. Na miejscu zobaczyli widok, który na zawsze już będą pamiętać. Odkryto bowiem zwłoki państwa S. Ciała były owinięte w dywany i folie - w zaawansowanym stadium rozkładu. To był szok. Po dokładniejszych oględzinach można było zobaczyć rany postrzałowe. Ktoś więc zastrzelił staruszków i wyglądało to na wykonanie wyroku...
Śledczy szybko zorientowali się, że w zabójstwo może być zamieszana ich córka Julianna. To kobieta, która mieszkała w pobliskim Konradowie. Przez znajomych i sąsiadów jest uznawana za osobę dziwną. Gdy o niej rozmawialiśmy pojawiały się nawet sugestie, że zachowuje się, jakby była z sekty.
O manipulacje "jak z sekty" wobec swojej córki Juliannę oskarżył Tomasz Z. Mężczyzna spłonął żywcem w marcu tego roku w swoim domu. Przed śmiercią napisał list pożegnalny w mediach społecznościowych, w którym sporo miejsca poświęcił Juliannie. Oskarżył kobietę o to, że odebrała mu córkę - Karolinę. To ona razem z Julianną mordowała później w Kudowie...
Mężczyzna prawdopodobnie popełnił samobójstwo, ale po odnalezieniu zwłok wiele osób twierdzi, że śledczy powinni przyjrzeć się sprawie jeszcze bardziej wnikliwie.
Ludzie bowiem łączą wprost pożar z Julianną S. Są tacy, którzy twierdzą, że np. to ona mogła podłożyć ogień. To na razie tylko i wyłącznie plotki.
Plotek zresztą pojawiło się tyle, że warto pewne informacje sprostować.
I tak, w ogródku mężczyzny (mieszkańca Kudowy), który przekazał broń Juliannie nie znaleziono ciał studentów zamordowanych w latach 90. w Górach Stołowych. W jego mieszkaniu nie zabezpieczono też aparatu fotograficznego związanego ze sprawą studentów.
W Konradowie zaś policja nie wykopała zwłok przyjaciela S. i jej byłego partnera. Na posesji nie znalezione też innych zwłok - choć mieszkańcy opowiadają sobie na ten temat różne niestworzone historie.
W każdej plotce jest czasem jednak ziarenko prawdy. Okazuje się bowiem, że Julianna S. najpewniej popełniła inne - bardzo poważne - przestępstwa. Jej sprawę przejęła Prokuratura Krajowa, oddział z Krakowa. Sprawą zabójstw zajmuje się więc nie lokalni prokuratorzy, którzy rozpoczęli śledztwo i postawili Juliannie S. zarzuty, a ich krakowscy koledzy.
Sprawa jest o tyle frapująca, że obowiązuje zakaz udzielania jakichkolwiek informacji na ten temat.
Prokuratura napisała nam jedynie krótkiego mejla w tej sprawie: "z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego oraz wykonywane i planowane czynności procesowe, na obecnym etapie nie udzielamy bliższych informacji, co do przedmiotu i zakresu prowadzonego śledztwa".
Julianna S., Karolina Z. przebywają w areszcie. Grozi im dożywotnie więzienie.