Strażnik z Lubania zwolniony dyscyplinarnie z pracy. Poszło o tajemniczy pakunek?

i

Autor: Bob_Dmyt/cc0/pixabay zdjęcie ilustracyjne

Strażnik z Lubania zwolniony dyscyplinarnie z pracy. Poszło o tajemniczy pakunek?

2022-02-18 21:31

Tajemniczy pakunek miał stać się przyczyną konfliktu wśród strażników miejskich z Lubania. Jak opisuje Gazeta Wyborcza, prezent pochodził od właścicielki odnalezionego kluczyka do samochodu i miał trafić do uczciwego znalazcy. Jeden ze strażników wykrył, że tak się nie stało, za co miał zostać zwolniony z pracy. Przełożeni strażnika twierdzą natomiast, że przyczyna dyscyplinarki była zupełnie inna.

Strażnik z Lubania zwolniony dyscyplinarnie z pracy. Poszło o tajemniczy pakunek?

Konflikt w straży miejskiej w Lubaniu rozpoczął się z powodu zdarzenia z grudnia 2020 roku. Jak opisuje Gazeta Wyborcza, mieszkający w Lubaniu Ukrainiec znalazł kluczyki od mercedesa i oddał je strażnikom, którzy następnie znaleźli właścicielkę pojazdu. Kobieta postanowiła zrewanżować się za pomoc i przyniosła strażnikom prezent, który miał trafić do rąk uczciwego znalazcy. Tak się jednak nie stało. Krzysztof Jaworski, jeden ze strażników miejskich oraz radny rady miejskiej w Lubaniu po głośnej sprawie uczciwego kuriera z Gdańska, który oddał kobiecie zgubiony portfel, postanowił sprawdzić, co się stało z prezentem pozostawionym przez właścicielkę mercedesa. W służbowej książce wydarzeń nie znalazł żadnych informacji o przekazaniu pakunku uczciwemu znalazcy z Ukrainy. Jak twierdzi, żeby udokumentować nieprawidłowości zrobił swoim telefonem zdjęcie wpisów w książce wydarzeń. Sam został przy tym nagrany przez znajdującą się w budynku kamerę monitoringu. Komendant straży miejskiej uznał, że Jaworski fotografując dokumenty służbowe prywatnym telefonem dokonał ciężkiego naruszenia służbowych obowiązków i zwolnił go dyscyplinarnie. Sprawa trafiła do sądu pracy.

PRZECZYTAJ: Brutalny napad na urzędniczkę we Wrocławiu. Bandyci owinęli jej taśmę wokół szyi

W rozmowie z GW, komendant straży miejskiej poinformował, że o sprawie prezentu od właścicielki zgubionych kluczyków dowiedział się dopiero po kilkunastu miesiącach od zdarzenia, dlatego wykrycie przez Jaworskiego nieprawidłowości w tej kwestii nie miało wpływu na jego zwolnienie. Dodatkowo strażnik miał również fotografować bez wiedzy przełożonych inne dokumenty. Po przeprowadzeniu wewnętrznego postępowania sprawa pakunku trafiła do prokuratury. Śledczy ustalą, czy doszło do złamania prawa. Istnieją również różnice w relacjach dotyczących zawartości prezentu od kobiety. Jaworski twierdzi, że w torbie widział dwie szklane butelki oraz opakowanie kawy, natomiast zastępca komendanta straży miejskiej Michał Łukjaniec uważa, że prezent składał się tylko z jednej butelki wódki, która trafiła do szafki innego ze strażników i w stanie nienaruszonym przeleżała tam ponad rok. Na temat zwolnienia Krzysztofa Jaworskiego wypowiedziała się rada miejska, której jest on członkiem. W tym przypadku opinia była negatywna, ale ze względu na niewiążący charakter nie stanowi ona przeszkody do zwolnienia dyscyplinarnego strażnika.

ZOBACZ: Dolny Śląsk: Handlował nielegalnie lekami na potencję. Teraz stanie przed sądem

Sonda
Czy strażnik miejski został słusznie zwolniony z pracy?
Konflikt rosyjsko-ukraiński. Tak wygląda codzienność na ulicach Lwowa