Kobieta, która odsiaduje karę za kradzieże z włamaniami w sobotę 14 października ujawniła, że padła ofiarą gwałtu. Oskarżony mężczyzna od razu został zatrzymany. Przebywał w tym czasie na urlopie.
W poniedziałek przesłuchano zarówno jego, jak i więźniarkę.
Śledczy: To nie był gwałt
Śledczy ustalili, że strażnik miał z więźniarką regularny, bliski kontakt.
- Na podstawie zebranego w sprawie materiału dowodowego ustalono, iż w okresie od sierpnia 2017 roku do końca września 2017 roku funkcjonariusz ten wielokrotnie kontaktował się z osadzoną kobietą wymieniając z nią listy, umożliwiał jej prowadzenie poza kontrolą rozmów telefonicznych i bezpośredni kontakt z innymi osadzonymi, interweniował w sprawach dotyczących tej kobiety u innych funkcjonariuszy Służby Więziennej, wbrew obowiązującym w tym zakresie przepisom, a nadto wykorzystując stosunek zależności wielokrotnie doprowadzał tę kobietę do poddania się innej czynności seksualnej - opowiada Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Prokuratura postawiła strażnikowi zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści osobistych w postaci kontaktów intymnych osadzoną.
>> Zobacz też: Wrocławianka wytatuowała sobie gałki oczne! Teraz traci wzrok [WIDEO NOWA TV 24 GODZINY, ZDJĘCIA, AUDIO]
Strażnik na wolności, ale bez możliwości wykonywania swojej pracy
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Jego zeznania są sprzeczne z zebranymi dowodami.
Śledczy obawiali się, że oskarżony strażnik może mataczyć. Dlatego wnioskowali by trafił do tymczasowego aresztu. Sąd odrzucił jednak ten wniosek.
- W związku z tym Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia – Psie Pole skieruje zażalenie - tłumaczy prokurator Klaus.
Mężczyzna został zwieszony w obowiązkach. Jeśli zarzuty wobec niego się potwierdzą grozi mu 10 lat więzienia i wydalenie ze służby.