Budynek robi wrażenie już z daleka. Ma wyjątkową architekturę, która sprawia, że ktoś kto nie zna przeznaczenia obiektu, pomyśli, że to pałac. Podczas I wojny światowej w budynku w Mokrzeszowie działał szpital, w którym dochodzili do siebie niemieccy żołnierze. Działał tam też dom starców i sanatorium.
Upiorna historia tego budynku zaczyna się w drugiej połowie lat 30 ubiegłego wieku. Wtedy to Heinrich Himmler, jeden z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera, zdecydował o powstaniu tzw. lebensbornów. Czyli miejsc, w których SS-mani zapładniali czyste rasowo Niemki tak, aby te rodziły idealne, niemieckie dzieci, które w przyszłości miały decydować o potędze III Rzeszy.
Do dziś nie wiadomo, ile urodziło się takich dzieci. Wiele z nich do dziś żyje, gdzieś w Niemczech... Naziści mieli plan, aby do 1980 roku w Europie mieszkało 120 milionów Aryjczyków z fabryk dzieci!
W Mokrzeszowie najprawdopodobniej funkcjonował taki lebensborn. "Najprawdopodobniej" ponieważ nie zachowała się żadna dokumentacja, która jasno by o tym mówiła. Jednak są różne poszlaki, które wskazują, że w dawnym szpitalu działało nazistowskie "Źródło Życia".
Już po wojnie przypadkiem odkryto zakopane zwłoki. Po dokładnym zbadaniu okazało się, że to kobiety i małe dzieci. Nie wiadomo, dlaczego zginęły. Ale możliwe, że popełniono tam zbiorowe samobójstwo. Niemki wolały zabić się i własne dzieci, niż wpaść w ręce żołnierzy zbliżającej się Armii Czerwonej.
Po wojnie działała tam min. szkoła rolnicza. A w latach 90. budynek kupiło dwóch Niemców. To były podejrzane typy i od razu powstała teoria, że kupili obiekt, aby odnaleźć ukryty w nim skarb. Nie wiadomo ile w tym prawdy. Faktem jest, że niedawno zabytkowy obiekt udało im się odzyskać. Zrujnowany budynek trafił do Skarbu Państwa.
Prawdopodobnie znowu trafi na sprzedaż.