Taksówkarz skatowany pod dworcem we Wrocławiu. "To była robota mafii" [ZDJĘCIA, WIDEO]

2021-01-14 11:47

Do brutalnego pobicia doszło we wtorek wieczorem, w okolicy Dworca Głównego PKP we Wrocławiu. "Zostałem skatowany przez mafię. Bili mnie pałami i łomem. Tylko dlatego, że podjechałem taksówką pod dworzec" - mówi nam jeden z wrocławskich taksówkarzy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).

Pod wrocławskim dworcem od wielu lat stoją taksówki - również z takimi kierowcami, którzy oszukują swoich klientów. Tacy nieuczciwi taksówkarze polują głównie na turystów, którzy nie znają obowiązujących stawek. Wsiadają więc do taksówki, którą zobaczą jako pierwszą, a później nawet za krótki kurs płacą kilka razy więcej niż powinni. Np. zamiast 15 zł trzeba wydać 50 zł.

Dlatego część kierowców taksówek stoi pod dworcem i rości sobie prawo do wyłączności. Nie chcą dopuszczać innych szoferów, żeby nie dzielić się klientelą. Czasami dochodzi do bardzo nieprzyjemnych sytuacji.

Pobiła go taksówkarska mafia

- Regularnie nasi kierowcy skarżą się, że pod dworcem dochodzi do bardzo nieprzyjemnych sytuacji - mówi Tadeusz Bar, prezes ZPT Radio Taxi. - Problem jest o wielu lat.

Wystarczy bowiem, że taksówkarz, który nie jest z "towarzystwa" podjedzie na ul. Suchą, a od razu jest przeganiany przez konkurencję. Codziennością są wyzwiska i groźby. Ale zdarzały się też o wiele gorsze sytuacje, np. rysowanie lakieru, czy przebijanie opon. 

Teraz jednak zdarzyło się coś o wiele gorszego. Pan Paweł (imię zmienione - nasz Czytelnik boi się o życie) został skatowany przez trzech zamaskowanych bandytów.

- We wtorek pojechałem po klienta na ul. Suchą, pod Dworzec Główny PKP. Gdy na niego czekałem, podszedł do mnie jeden z dworcowych taksówkarzy i zaczął grozić. Stałem w dozwolonym miejscu. Ale w końcu odjechałem. Takich sytuacji w życiu w tym miejscu miałem już kilka, są notoryczne - opowiada nasz rozmówca.   

Był już wieczór, kiedy odebrał telefon od znajomego, że taksówkarze chcą z nim wyjaśnić kilka spraw. Pojechał na parking niedaleko dworca.

- Myślałem, że porozmawiamy, dojdziemy do porozumienia. Tymczasem nagle wyskoczyło na mnie trzech zamaskowanych zbirów. Zaczęli mnie maltretować łomem, jakimiś pałami. Krzyczeli, że będzie jeszcze gorzej, jak będę nadal przyjeżdżał pod dworzec. Grozili mojej rodzinie - relacjonuje taksówkarz.

Obrażenia, których doznał zajmują całą stronę w dokumencie obdukcji. Mężczyzna zgłosił sprawę na policję. 

- Okoliczności sprawy są obecnie wyjaśniane przez policjantów z Komisariatu Policji Wrocław-Krzyki. Funkcjonariusze przesłuchali już dwie osoby, biorące udział w zdarzeniu i w kolejnych dniach zaplanowane są koleje czynności w sprawie, zmierzające do ustalenia okoliczności zajścia - mówi Dariusz Rajski z biura prasowego wrocławskiej policji.

- Wierzę, że policja szybko złapie tych bandytów i że nikomu już krzywdy nie zrobią. Liczę, że to będzie koniec taksówkarskiej mafii spod dworca - mówi nam nasz rozmówca. 

Interesujące w tej sprawie jest również to, że po drugiej stronie dworca (od ul. Małachowskiego) również jest postój. Tam jedna z korporacji wykupiła go na wyłączność. Gdy inny taksówkarz podjedzie, to jest proszony od opuszczenie postoju - ale w sposób grzeczny. Ceny w tych taksówkach też są normalne.

Postój od strony ul. Suchej jest w teorii ogólnodostępny. W praktyce zaś należy głównie do oszustów. Dodajmy, że we Wrocławiu oszuści (choć to w czasie, gdy działają nocne kluby) stają również na ul. św. Mikołaja. Tam też inni taksówkarze są fizycznie atakowani przez konkurencję. 

Sonda
Czy jeździsz taksówką w czasie pandemii?